niedziela, 8 marca 2015

Pranie po polsku

Jakiś czas temu zaczęłam się zagłębiać w dostępność polskich produktów wszelakiego rodzaju.
Dziś chciałabym się skupić na środkach czystości.
Jak się okazuje, jeżeli dobrze poszukać, jest w Polsce jeszcze trochę polskich producentów, mydła, proszków do prania, żeli czyszczących i innych środków potrzebnych do utrzymania czystości w domu.
Takie niewielkie wytwórnie (niewielkie w porównaniu do międzynarodowych molochów) nie reklamują się w telewizji i prasie, co nie znaczy, że ich jakość jest gorsza (może być lepsza, bo konkurują z dużymi fabrykami) za to cena jest stanowczo bardziej przyjazna kieszeni.
Dziś chciałabym przedstawić kilku producentów, choć każdy czytający, jeżeli rozejrzy się po najbliższej okolicy, zapewne znajdzie coś" bliższego ciału".
Mój faworyt na dziś - (cena i niezwykła rozmaitość): CLOVIN z Czyżewa
http://www.clovin.com.pl/group/
Opinia znaleziona w necie na temat proszku dla dzieci:
http://www.bangla.pl/opinie/p36228/clovin-clever-baby-sensitive-washing-powder-professional#opinie
http://www.opineo.pl/opinie-4397515-clovin-ii-septon.html
Wszystkie środki można kupić przez internet, a transport będziemy mieli za darmo przy stosunkowo niewielkiej kwocie wydanej na zakupy.

Osobiście przymierzam się do zakupów w tej firmie, nie tylko ze względów patriotycznych, ale ekonomicznych. Ceny mi się po prostu podobają, a zakupy same przyjadą do domu.

I jeszcze kilka innych firm, znalezionych "za ciosem":
CAMEA z Sieradza - trzeba się przyjrzeć produktom i szukać w sklepie.
http://camea.pl/
Znalezione obrazy dla zapytania camea mydła

POLIN z Książa Wielkopolskiego, oferujący mydła, żele myjące i czyszczące, płyny do mycia naczyń.
http://www.polin.com.pl/index.php?page=o-firmie
Znalezione obrazy dla zapytania polin żelZnalezione obrazy dla zapytania polin żel

Chemical z Krakowa. Duży wybór środków, ceny sympatyczne:
http://chemical.com.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.browse&category_id=1&Itemid=1
 
Okazuje się, że przywykliśmy do proszków reklamowanych w telewizji i prasie, przestając zwracać uwagę na wszystkie inne, nawet nie wiemy, że są inne w wielkim wyborze. Tymczasem wystarczy przeczytać etykietkę, by wiedzieć do czyjej kieszeni trafią nasze pieniądze. Osobiście nie mam interesu, by dawać zarobić jakiemuś Żorżowi, Helmutowi czy Laarsowi.
Większość ludzi po przekonaniu się o marnej jakości popularnych proszków (na nasz rynek produkowane są gorszej jakości, niż "te same" na rynek zachodni) zaczynamy szukać dobrych produktów i jak stado rzucamy się na "oryginalne niemieckie proszki", które stają się popularne, ale w cenach wcale nie przyjaznych naszej kieszeni.
Reklamy przerobiły nas na mydło - tyle, że bardzo marnej jakości.
A czy ktoś zadał sobie trud, by sprawdzić, że nasze jest i jest dobre?

Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie...

5 komentarzy:

  1. Niedawno wróciłem z Wietnamu, raz miałem ochotę na mrożoną herbatę. Kupiłem więc Liptona, bo myślałem, że będzie porządna. Bardzo się rozczarowałem jakością, widocznie w Wietnamie ląduje towar 3 albo 4 jakości, przy czym cena jest ta sama co na Zachodzie czy w Polsce.

    By osiągnąć dopuszczalną moc 0,5 litra herbaty trzeba było gotować 3 torebki przez minimum 3-4 minuty. W Anglii herbata tej samej marki zaparza się dalej nawet po dodaniu do niecałego kubka wrzątku około 50 ml zimnego mleka.

    OdpowiedzUsuń
  2. A my mamy paradoks - znane proszki "wiodących marek", wszystkie produkowane przez niemieckie firmy, piorą źle. "Te same" proszki w Niemczech piorą dobrze. W związku z tym po dobre proszki jeździ się do tych samych producentów za zachodnią granicę. Jak stado rozpędzonych bawołów. Może się kto wreszcie zastanowi, jak jesteśmy potraktowani i wreszcie podziękujemy za wyroby ostatniej kategorii sprzedawane za pieniądze pierwszej kategorii. Gdyby mi sąsiad sprzedał wódkę bez mocy, to przecież więcej do niego nie pójdę, a po proszek, kawę, ubranie, itd. - będę lazła znowu i znowu?
    Koleżanka kupiła kawę niemieckiego producenta w Polsce i zabrała do Niemiec, gdzie mieszka. Stwierdziła, że nie jest w stanie jej wypić, mimo iż data przydatności była bardzo odległa w czasie. Reklamację jej przyjęto z zastrzeżeniem, że jednorazowo, bo mała ilość, ale ma więcej nie przychodzić z produktami zza wschodniej granicy, bo są z założenia "innej" jakości.
    Ludzie, opamiętajcie się - szanujcie swoją godność i swój kraj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za ten wpis.
    Z robót w Niemczech przywiozłam sobie trochę chemii do prania i jestem zszokowana jakością wyprania naszych brudów! Dlatego myślałam, żeby uciułać trochę grosza i się zaopatrzyć ponownie u naszych zachodnich sąsiadów w owe niewiarygodnie dobrze piorące utensylia.
    Jeśli faktycznie polskie, proponowane przez Ciebie produkty są podobnej lub lepszej jakości, to z miłą chęcią je nabędę z uciułanych pieniędzy. Mnie nie zależy na nazwie na opakowaniu. Zależy mi na dobrym ich działaniu. Nic ponad to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, by były gorsze od badziewia sprzedawanego na tony, zwłaszcza, że niektóre z opisanych to środki dla profesjonalistów (za nieprofesjonalna cenę na szczęście). Ja z całą pewnością spróbuję.

      Usuń
    2. To, co stoi na półkach w polskich sklepach i marketach, to na pewno syf i badziewie. Po upraniu upapranych, usyfionych i z mnóstwem zapranych, do tej pory nieusuwalnych plam rzeczy w proszku wiodącej firmy, którego 15 kg opakowanie targałam przez pół Niemiec i tyleż samo Polski do tej pory nie potrafię zebrać szczęki z podłogi. Tego syfu, plam i brudu już nie ma. Nie ma. W ogóle. Wszystko jest czyściutkie, mięciutkie i pachnące. Jeśli tę samą jakość proponuje firma Clovin, to kupię od nich wszystko, co mają bez większego zastanowienia.
      A widząc już powoli zamieszczane pozytywne bardzo opinie, chyba długo zwlekać nie będę ;)

      Usuń