czwartek, 5 marca 2015

Człowiek sie uczy...

Człowiek całe życie się uczy.
mielenie
Ja właśnie odebrałam/odbieram kolejną lekcję piekarnictwa.
Ponieważ od kilku lat piekę w domu codziennie chleb, często bułki i inne ciasta, codzienność wymogła na mnie urozmaicenie zwykłych produktów.
Jak się okazało, w wielkim mieście kupienie razowej mąki pszennej jest niemożliwe, więc postanowiliśmy z Archaniołem zadziałać samodzielnie. Na początek zakupiliśmy przystawkę do mielenia zboża, do posiadanej przez nas maszynki (elektrycznej) do mielenia mięsa marki ZELMER. Wydatek nie powalał (mniej niż 100zł) w porównaniu z innymi urządzeniami do mielenia zboża, osiągającymi ceny kilku tysięcy złotych.
w ziarnie bywają paprochy - mało i nie straszne
Kolejnym problemem było zdobycie zboża, które nadawałoby się dla ludzi. W mieście pszenica pojawia się jedynie w okresie Bożego Narodzenia, z przeznaczeniem na kutię i około Wielkanocy, w małych saszetkach - na "trawkę". W Mikołowie mamy targ (coraz bardziej przypominający plac zastawiony rzędami sklepów) i można tam jeszcze znaleźć różne ciekawe produkty. Pszenica była, jednak sprzedawca uczciwie powiedział, że jej jakość powoduje, że nadaje się jedynie dla drobiu i gołębi. (zanieczyszczenia, możliwość zaparzenia). Na szczęście internet bywa pomocny. Rolników prawie nie ma w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Katowic, ale znaleźliśmy pana, który mając gospodarstwo na Jurze pracuje w mieście i ma na zbyciu pszenicę i ziemniaki. (doskonałe!)
mąka razowa, świeżo mielona
Wczoraj dokonaliśmy pierwszego mielenia pszenicy. (wcześniej mieliłam już ryż, jęczmień, grykę, jako dodatki do chlebków.) Mąka z takiego przemiału jest oczywiście ciemna i z całą pewnością grubsza, niż ta, którą kupuje się w sklepie na ciasto i naleśniki.
Pierwszego wypieku dokonałam, (zapominając, że trzeba dać mące trochę poleżeć) wczoraj według przepisu z netu. Miał to być szybki i łatwy chlebek z mąki razowej własnego przemiału. Niestety podany czas rośnięcia u mnie się nie sprawdził - był za długi. Mając codzienne doświadczenie z mąkami białymi, nie pomyślałam, by ten czas skrócić - przedobrzyłam! Niewielkie bochenki,
1kg=1kg - świeżo zmielona mąka ma 2x większą objętość kupionej
które powinny ładnie wyrosnąć, podczas pieczenia oklapły na cienkie placki. Smak był doskonały, tyko forma nie taka, jakiej oczekiwałam. Wieczorem podjęłam studia nad tematem. Efektem są dziś upieczone dwie foremki smakowitego, pulchnego, ładnie wyrośniętego chlebka.
Studia nad chlebem bochenkowym trwają. Następny w kolejce będzie chleb z mąki pszennej razowej na zakwasie. Na pewno będzie inny, niż ten, który piekę z białej mąki.
Wczorajszy placek - płaski, ale doskonały w smaku
Przy okazji doczytywania wiadomości piekarniczych dotarłam do kapitalnej książki: "Piekarstwo" wydanej w 1900 roku nakładem biblioteki Kórnickiej. W najbliższym czasie postaram się podrzucić wyczytane w niej przepisy na prawdziwe wielkanocne baby - takie, co to się do ich pieczenia brało jajka na
kopy! Oczywiście można takie przepisy przeliczyć i dostosować do dzisiejszych realiów, co postaram się zrobić.
Dzisiejszy foremkowy wypiek. Szkoda, że nie możecie poczuć tego zapachu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz