czwartek, 29 marca 2012

Wiosenny deszcz

Słońce dziś zasnute chmurami nie grzeje tak, jak przez ostatnie dni.  Krople deszczu, które spadły na ziemię wysuszoną po zimie powodują, że w powietrze unosi się wspaniały zapach wiosny. To zapach charakterystyczny wyłącznie dla tej pory roku. Porywający, pierwotny, niesamowity. Kto nie poczuł nigdy tego zapachy nie poczuł chyba nigdy, że żyje. Natura obdarza nas coraz większymi pąkami na drzewach, wierzbowe gałęzie mają intensywny zielony kolo - tylko patrzeć, jak bazie zaczną sypać pyłkiem. W ogrodach coraz więcej kwiatów cieszy oczy.
Nareszcie mam zdjęcia podkładek na stół w wiosennych zieleniach. Całość uszyta na podkładzie z grubego lnu. Boki obszyte są dokoła białą bawełnianą tasiemką.

Wymyśliłam, że komplet czterech jednakowych podkładek będzie monotonny - jak z fabryki - dlatego na brzegach dwu z nich znalazło się urozmaicenie.

W środkowej części, na surowym lnie, powtórzyłam motyw "łączkowych" kwiatuszków.
Całość prezentuje się bardzo smakowicie.

środa, 28 marca 2012

Wiosenne kwiatki

Czas wiosennych porządków i domowych zmian. To cudowny czas, kiedy można wyrzucać rzeczy niepotrzebne i zmieniać wystrój domu tylko dlatego "żeby było inaczej". Natura woła wielkim głosem domagając się prac ogródkowych. Chociaż dni coraz cieplejsze, to niewiele jeszcze roślin kwitnie i zieleni się. W ogrodach kwitną krokusy, hiacynty i inne wiosenne kwiaty radośnie kontrastując ze zmęczoną po zimie trawą jeszcze nie zazielenioną.
W wiosennym porywie uszyłam ostatnio stołowe podkładki pod talerze. Do kompletu podkładeczki - serweteczki pod kubki. Na grubym lnie żółta wstążeczka z błyszczącymi nitkami i żółciutkie kwiatuszki w komplecie z kaczuszkami.


wtorek, 27 marca 2012

Tort

Patrzcie państwo, jak to nam czas ucieka... Ledwo mrugnęłam okiem, a tu dziesięć dni uciekło.
Dni wcale nie leniwych. Można powiedzieć, że bardzo pracowitych. Wiele się działo, chociaż szycia we wszystkich pracach było tylko odrobinkę. Udało mi się spotkać z dawno niewidzianą koleżanką. Bratnią duszą moją, w tym samym mieście mieszkającą, ale na przeciwnym jego biegunie. Na planie miasta, to bagatela - w naturze mnóstwo czasu straconego na dojazd.  Rodzinnie też się udzielałam - pewna bardzo bliska mi młoda dama właśnie w dorosłość wkroczyła, co zostało [wstępnie] uczczone tortem z  kolorowym kremem. Jako, że wypiek wieczorny nie dał możliwości na porządne ujęcia, zdjęcia wyszły dość ciemne, Trudno - ważne, że całość była smakowita.

sobota, 17 marca 2012

Szok termiczny

Noc oszroniła jeszcze wszystko dokoła, ale poranek przyniósł niespodziewane ciepło. W oczach roztapiał się biały nalot na trawie zostawiając zmęczone po zimie źdźbła pokryte kropelkami wody.
To pierwszy dzień po zimie, w który można było wyjść z domu bez kurtki. Chłopcy skwapliwie z tego korzystali rozgrywając na pobliskim boisku wiosenny mecz. Za to wszyscy posiadacze ogrodów zabrali się do pracy. Po zimie wszędzie walają się patyczki nieznanego pochodzenia, zmierzwione resztki zeszłorocznej trawy i bliżej nieokreślone organiczne drobiny, które po zgrabieniu znajdują swoje miejsce na kompoście.
W taką pogodę szycie musiało iść w odstawkę. Wczoraj "prawie" powstały wiosenne stołowe podkładki, jednak owo "prawie" oznacza, że nie zostały jeszcze obszyte brzegi, co wymaga mojej cierpliwości i czasu.
Zachęcam do wysłuchania wiosennych odgłosów ptaszków, szczególnie naszej sympatycznej sikorki, którą każdy zna, a nie zawsze kojarzy jej trele. (głośniczek na prawo od  zdjęcia)
www.ptaki.info/index_ptaki.php?dzial=2&kat=49&art=171&limit=0#a1


czwartek, 15 marca 2012

Wiosenna zieleń


Jak już pisałam, na uszycie czekają podkładki na stół. Żmudne przycinanie już za mną, teraz trzeba się zabrać za szycie. Zastanawiając się nad sposobem obszycia lnu cieszę oczy soczystymi kolorami zieleni. To taka zieleń, o jakiej chyba już wszyscy marzymy po zimie. Tak zielona, że "aż ślinka cieknie".

W naturze jeszcze musimy na nią poczekać, dlatego tym przyjemniej będzie położyć tak smakowite kolorki na stole.



wtorek, 13 marca 2012

Śmieciarka i kos

We wtorkowe poranki budzi mnie najczęściej śmieciarka. To dzień, który rozpoczyna się od trzasku kubłów i dźwięku silnika ciężarówki.
Dziś było inaczej. Możliwe, że zbudziłam się sama.
Ja jednak wolę myśleć, że zbudził mnie kos. Dźwięki przecudnej, przejmującej melodii wyśpiewane przez małego ptaszka były tak donośne, że nie stłumiły ich nawet zamknięte okna.
W dodatku mogłam słuchać tych wspaniałych odgłosów na godzinę przed przybyciem huczącej i zgrzytającej maszyny. Przez głos kosa przebijały jeszcze inne ptasie trele, jednak tych nie potrafię nazwać, bo ornitolog ze mnie kiepski.
Czas zainteresować się odgłosami stworzeń żyjących tuż obok nas.
Na uszycie czekają kolejne woreczki, a w głowie pomysł wór, w którym zniknie plątanina kabli wszystkich domowych laptopów i ładowarek telefonów.

To gotowe woreczki w tonacji zielonej: z wierzchu zielono niebieska krateczka, podszewka w jasnozielone paseczki.

Materiał w żółte w rybki czeka na swoją kolej.
Czasu więcej poproszę !

poniedziałek, 12 marca 2012

Wiosenna zieleń czeka

Po sennej i mglistej niedzieli nastąpił równie pochmurny i deszczowy poniedziałek. Pogoda jednak nie zniechęca do działania. Ziemia rozmarza i cudownie pachnie. Nawet w mieście wyczuwalny jest ten zew natury wołającej o odrodzeniu życia po zimie. Tylko czekać, aż pojawią się pierwsze źdźbła trawy i pierwsze listeczki ostrożnie wyglądające na świat.
Różne zajęcia domowe i bolączki ostatnio nie sprzyjały szyciu - czas więc do niego wrócić. Powstało kilka drobiazgów/; zawieszka w kształcie serca do kredensowego kluczyka: z jednej strony kolorowa, z drugiej czerwona z koroneczką.
Mistrzem w robieniu zdjęć nie jestem, bo wyszło smutno, a w naturze serduszko wygląda pięknie.

Podobne zawieszki, zebrane razem na tasiemkach spryskane olejkiem zapachowym umilać nam będą atmosferę w łazience.

Wiosna wciska się do nas każdą szparką - pora więc odmienić wystrój stołu i domu. Gruby len na stołowe podkładki został już przycięty, a bawełna w kolorze wiosennych listków, w dodatku w kwiatuszki, już czeka na obszywanie podkładek. Marzy mi się także wiosenny fartuszek i łapki do garnków. Ale po kolei...

piątek, 9 marca 2012

W marcu jak w garncu

Marzec w tym roku jak z przysłowia. Dopiero cieszyło nas słoneczko, grzejące przez okno całkiem mocno, a tu znów spadł śnieg. Tym razem nie cieszyły się z niego nawet dzieci. Wszyscy czekają na ocieplenie i zieloności.

Zachęcone przykładem żywych stworzeń, na moich meblach i niektórych doniczkach przysiadły różne kolorowe ptaszki.

Materiał przycięty na woreczki kilka dni temu został uszyty, gotowe woreczki wyprasowane i wciągnięte sznureczki do wiązania.
Następny w kolejce czeka na uszycie kolejny zajączek, a w pudełku z nićmi ciągle ukrywają się dwie główki lalek. Moc pracy przede mną...

wtorek, 6 marca 2012

Wiosna

Ani kalendarz na to nie wskazuje, ani temperatura za oknem, a jednak to już wiosna.
Dziś pojawiły się całą zimę nie widziane sójki, i od razu zaczęła się wojna z wszędobylskimi srokami. Sójki wygrały, a sroki opuściły upatrzony teren. Chociaż sójki nie odlatują "za morze", to jednak migrują zimą w poszukiwaniu łagodniejszego klimatu lub zacisznego miejsca.
 Oprócz przybyszów i powszechnego już o poranku śpiewu ptaków o nadejściu wiosny świadczą nabrzmiałe pąki na niektórych krzakach. Jeszcze ziemia pewnie nie do końca rozmarzła, jeszcze w cieniu można zobaczyć resztki zasp śnieżnych, a już gałązki wierzby przybrały zielony kolor. Poczekamy jeszcze aż rozwiną się bazie i liście, ale ich kora już wita wiosnę.
Żeby było jeszcze weselej w domu cudownie zakwitły hiacynty, niedawno otrzymane od bratniej duszy.
Wiosna ! 

Na uszycie czekają kolejne woreczki w zielonej tonacji:


niedziela, 4 marca 2012

Co jemy?

Myślałam, że po przedwiosennym przeziębieniu i kłopotach z internetem skończyły się problemy. Ale do trzech razy sztuka. Niespodziewanie unieruchomiło mnie zapalenie mięśni barku. Trudno szyć i zajmować się domem. Siedzę sobie i czytam różne rzeczy, najczęściej dotyczące ogrodnictwa i rolnictwa.
Przy tej okazji trafiłam na filmik, który moim zdaniem powinni obejrzeć wszyscy, bo wszystkich nas problem dotyczy:
 http://www.youtube.com/watch?v=gXxuSx7K9h0&feature=share

Już dawno zwróciliśmy w domu uwagę na jakość jedzenia. Czasami zakupione mięso wydzielało w czasie smażenia, czy duszenia zapachy nieznośne, a podane psu były wzgardzane i lądowało w kompoście. Jakości warzyw nie jesteśmy w stanie ocenić.
Za to jakość mąki widać gołym okiem. Mąka kupiona w sklepie sypie się grudkami, a ciasto udaje się lub nie. Zakwas zrobiony z takiej mąki najczęściej pleśnieje. Przypadkiem kupiona we młynie mąka okazała się produktem wręcz cudownym. Jasna, sypie się jak najsuchszy piaseczek bez najmniejszej grudki. Zakwas udaje się znakomicie i nie zdarzyło się, by ciasto ucierpiało. Cena niższa niż w sklepie. Od tej pory staram się zawsze mieć taką mąkę w domu.
Unikam kupowania mąki w sklepie odkąd doczytaliśmy, że do mąki dodaje się różne polepszacze i wypełniacze - w tym gips i mieloną sierść zwierzęcą.
Ostatnio coraz częściej można usłyszeć, że do cukru dodawany jest słodzik. Coś w tym jest - kiedyś kryształki cukru błyszczały - teraz są dziwnie matowe.
Co my właściwie jemy?

czwartek, 1 marca 2012

Informatyka i eksperyment

Najpierw wirusy atakując moją rodzinę zabrały mi cały wolny czas, a teraz wirusy (?) sprawiły, że przez jakiś czas byłam pozbawiona dostępu do internetu. Na szczęście problem został rozwiązany.
Zajączek - przytulanka w kolorze wiosennej trawki pojechał do małej dziewczynki w środku Polski. Woreczki podróżne także "się rozeszły", dlatego po krótkich poszukiwaniach odpowiedniej materii zabrałam się za szycie kolejnych. Tym razem materiał jest cieniutki, a jednak dość gęsty (koszulowy).
Coraz bliższa Wielkanoc podsuwa mi pomysły na wiosenną oprawę stołu. Poszukiwania stosownego materiału w domu spełzły na niczym. Trzeba będzie poszperać w sklepach.
W ostatnich dniach z braku czasu udało mi się jedynie obszyć ciemnobrązowy obrus, który z serwetą na środku i białą porcelaną stanowią elegancką oprawę popołudniowej herbatki. Kolor został wybrany ze względu na meble stojące w jadalni.

O dziwo - ciemny kolor wbrew spodziewaniom - powiększył pokój, powodując nieomal "zniknięcie" dużego stołu. Eksperymenty są naprawdę przydatne.