Blogowanie w ostatnich dniach zredukowało mi się do minimum za sprawą przetwórstwa domowego.
Do zakupionych warzyw doszły mi zielone pomidory i moja kuchnia stała się na kilka dni linią produkcyjną. Brzmi to dumnie, jednak w mini pomieszczeniu, gdzie oprócz przygotowywania przetworów równocześnie gotuje się i piecze, a do tego co chwila ktoś przychodzi po coś do picia lub przekąskę praca staję się dość uciążliwa. Miejsca na blatach zaczęło brakować, prawie skończył mi się zapas słoików i słoiczków. Za to w zimie będziemy doskonałe dżemy, przeciery pomidorowe i sałatki.
Mam nadzieję, że jak tylko nieco odetchnę wrócę do pisania na rozpoczęty już temat i wspomnę o królewskich koronach. Naszych. Polskich.
... ja też walczę przetworowo :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku mało konfitur zrobiłam, bardzo żałuję bo zimą będzie nam brakować, u Ciebie widzę na tapecie pomidorowe przeciery.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa z przetworami już w tym roku skończyłam
OdpowiedzUsuńO rety! Ależ u Ciebie musi pachnieć w kuchni!:) Aż ślinka leci na samą myśl. Ja miałam chęć na własny dżem truskawkowy, jednak spóźniłam się, niestety. W tym roku tylko grzybki udało się zamarynować.
OdpowiedzUsuń