środa, 29 maja 2013

Wyrwać paprotkę?

Po wczorajszym całodziennym deszczu i cudownym - różowym - zachodzie słońca, ranek przywitał nas prawie błękitnym niebem.
Fotografując ten obłoczek uświadomiłam sobie, że tych kilka drzew jest najchętniej przez nas oglądanym widokiem. Patrzymy na tę ścianę zieleni, konsekwentnie unikając widoku bloczyska za naszym płotem.
Na szczęście za tymi drzewami także ciągną się ogrody i stoją domki, jest więc tam morze zieleni, blokowisko zaś rozciąga się w przeciwną stronę. Jeszcze do niedawna unikaliśmy latem widoku szarego betonu, bo zasłaniał go nam całkiem już spory orzech. Niestety, od zeszłego roku drzewo choruje (o czym pisałam) i tej wiosny mamy liście tylko na niektórych gałęziach, a właściwie na ich końcach, jak palemki. Reszta po prostu uschła.
Liczymy jeszcze na siłę życia tego wspaniałego drzewa i mamy nadzieję, że wypuści nowe pędy z gałęzi, które żyją.
Korzystając z ciepłego dnia zabrałam się dziś za plewienie, oceniając przy okazji dokładnie ile roślinek wydobyło się na świat. Z przykrością stwierdziłam, że wcale nie wzeszła mi cebula i kalarepa. Reszta towarzystwa miewa się nieźle.
botwinka w towarzystwie koperku
Kiedy ostatnio poprosiłam najmłodszego mego "ogrodnika" o pomoc w plewieniu musiałam mu pokazać każdą roślinkę, którą trzeba wyrwać. I tak prawie za każdym razem pokazywał palcem i pytał: "a to można?" Całe szczęście, że dziecko jest chętne i szybko się uczy.
Dopiero wspólne działania z dziećmi pokazują jak daleko od natury odeszło młode pokolenie - już kolejne. Nie tylko brak im wiedzy o tym jak rosną rośliny, które stają się naszym pożywieniem, ale równocześnie nie wiedzą, co jest utrudnieniem i przeszkodą w uzyskaniu dobrego plonu.
Jako humoreskę można odbierać pytanie mojego Frania: "- a tę paprotkę mam wyrwać?" Jest to jednak dowód, że dzieci należy uczyć rzeczy zwykłych, stanowiących o naszym bycie, bo ginie wiedza najbardziej podstawowa.
paprotka Frania - czyli krwawnik




4 komentarze:

  1. Fajna paprotka, a Franio jeszcze fajniejszy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój starszy Absorber już próbuje pomagać. Ostatnio chciał wyrwać gruszkę, bo chciał patyk do grzebania w ziemi :)
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie przed chwilą musieliśmy-ja i wnuczka-uciekać przed burzą do domu.Plewiłem grządki a wnuczka ścieżki.Po chwili znalazła martwego wróbelka i narobiła takie krzyku,że wszyscy domownicy z przerażeniem wylegli na ogródek.Wypadł biedaczysko z gniazda i może z zimna wyzionął ducha.
    A ile ten orzech ma lat?Orzechy włoskie są dość odporne.Mojemu przemarzły roczne przyrosty,ale przyciąłem mu troszkę gałązek i w tym roku pięknie się rozwija.Długo nie owocował,aż pewna babcia powiedziała:"Pociachej go dziecko siekierkom po pnioczku".Tak też z pewnymi obawami zrobiłem,"pociachałem".
    Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu,orzech zaczął owocować.A gdy go sadziłem jeszcze jako małe drzewko,to też poradzili mi starsi,aby posadzić go na cegle lub kamieniu,bo wtedy będą korzenie rozrastały się gęsto na boki a nie jeden"palowy"korzeń w głąb ziemi.Stare,sprawdzone i mądre rady.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. :-))
    Niestety takie czasy jakieś ,że dzieci więcej wiedzą i Internecie niż roślinach...

    OdpowiedzUsuń