wtorek, 20 maja 2014

Wojna dwudziestoletnia... z podagrycznikiem *

Od lat toczę wojnę o terytorium.
Wyniki są różne - raz ja wygrywam, raz on.
Jeżeli uda mi się wydrzeć jakiś spłacheć w jednym kątku ogródka, on zagarnia inny po drugiej stronie.
Muszę przyznać, że po wielkich trudach i bólach (grzbietu) udało mi się drania przegnać na obrzeża ludzkiego terytorium. Tam usiłuję go wygnać nasturcją, plewieniem i różnymi roślinami, które utrudniają mu rośnięcie. Nasturcja płożąc się zabiera mu miejsce. Gęsto wysiana trawa powinna zadziałać podobnie, jednak wystarczy, że w ziemi zostanie niewielki fragment rozłogów, a paskuda się odradza. Częste koszenie też utrudnia mu życie.
Ostatnio walczę o niewielki spłachetek w zacienionym rogu ogrodu wyciągając podagrycznik z ziemi z korzeniami i rozłogami, a na to miejsce sadząc babkę lancetowatą, pozyskiwaną w innych częściach ogrodu. Rozkładając szeroko swoje rozety liści, babka także wstrzymuje wzrost tego chwastu.
zdjęcie z netu
Najdziwniejszą dla mnie informacją było, że w pewnym projekcie ogrodu projektant umieścił podagrycznik, jako okrywową roślinę ozdobną. Może i potrafi on w większej połaci wyglądać atrakcyjnie, problem polega jednak na tym, że nie daje się nad tym stworzeniem zapanować. Jest rośliną niezwykle ekspansywną. Przerasta wszystko, rozrasta się szybko, a usunąć go z miejsc niepożądanych jest niemożliwością.
Było miejsce w ogrodzie, gdzie poradziłam sobie z usunięciem większości rozłogów dopiero po kilku latach sadzenia tam ziemniaków, które regularnie okopywane i plewione pomogły w usuwaniu najmniejszych kiełkujących cząstek tej upartej rośliny.
Teraz zaś oprócz walki z podagrycznikiem, sen z oczu spędza mi luka w koronach drzew, w miejscu, które aż się prosi o zasłonę, by zakryć przed naszymi oczyma nienawistne bloczysko.
Akurat w tym miejscu przed laty uprałam się posadzić pnące róże. Niestety, ich wysokość jest za mała, by dać nam poczucie prywatności.
Planuję więc przesadzić róże w inne miejsce, a tam zasadzić coś szybko rosnącego. Wystarczy, by roślina osiągnęła wysokość pierwszego piętra. W zimie zasłona nie jest konieczna, bo wtedy nie przebywamy w ogrodzie.
Ktoś ma jakiś pomysł?
Może leszczyna pomoże?
Co rośnie szybko i gęsto się rozgałęzia?

*
Kto chce niech się leczy lub zjada:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,12345,11502599,11502599,Podagrycznik.html
http://adremida.fototim.pl/ratunek-w-cierpieniu-podagrycznik/

6 komentarzy:

  1. Oj znam, znam tę walkę. Na razie oddaję pola...
    No i perz gorszy, bo w części "uprawowej" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perz miałam w jednym miejscu i jakimś cudem zwalczyłam. Archanioł przekopał bardzo głęboko (bo ta paskuda ma rozłogi na jakich 30-tu centymetrach w ziemi), wybraliśmy wszystko, co się dało, zasiałam gęsto trawę i od tej pory nie daje się już we znaki. Natomiast podagrycznika ciągnęłam kiedyś sznury po kilka metrów grubości mojego palca - tak się bestia urządziła wzdłuż podmurówki płotu.Na szczęście tamto jest już przeszłością. Zostały zacienione miejsca pod drzewami...

      Usuń
  2. Choć bardzo tego nie lubię robić, a wręcz jestem zagorzałym wrogiem chemii w ogrodzie, to przypadku tej rośliny najlepiej zdaje egzamin środek chwastobójczy. I to stosowany aż dwa razy w sezonie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się boję, że jak użyję chemii, to zniszczę sobie inne roślinki :-(

      Usuń
  3. W kwestii dziury blokowej - wskazana glicynia wisterią zwana - szybko rosnie trwała wymaga podpór (drzewo jest).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glicynia - moje marzenie... , ale akurat TAM są róże (do przesadzenia).

      Usuń