czwartek, 25 kwietnia 2013

O królewnie, co została królem

Miniatura z muzeum w Pszczynie
Była sobie raz królewna...
Miała 4 siostry i brata.
Starsze siostry były najważniejszymi kandydatkami do dobrego zamążpójścia, zaś starszy brat był dla matki oczkiem w głowie i nadzieją spełnienie wszelkich ambicji.
Trzy najmłodsze dziewczynki zawsze zostawały w cieniu starszego rodzeństwa i trzymały się razem.
Lubiły bawić się w ogrodzie przy klatkach z ptakami - i to prawie wszystko, co o nich wiadomo. Nie wiemy nawet jak przebiegała ich edukacja.
Co innego starsze rodzeństwo - o nich pisali kronikarze, a i w korespondencji prywatnej i państwowej znajdziemy o nich wiele notatek.
Młodsze dziewczynki pozostawały w domu, nawet gdy rodzice podróżowali ze starszym rodzeństwem na inne dwory. Pod ich nieobecność to służba ratowała im życie, gdy pewnej nocy na zamku wybuchł pożar.
Wychowane na dworze pełnym włoskich dworzan biegle władały tym językiem, nie uczono ich jednak łaciny - języka uniwersalnego w tamtych czasach.
Mijały dni i lata.
Przerywnikami codziennej monotonii były śluby starszego rodzeństwa.
Kiedy nasza królewna miała 12 lat uczestniczyła w ślubie najstarszej siostry (przyrodniej) Jadwigi, cztery lata później bawiła się na ślubie Izabeli, a po kolejnych czterech ożenił się jedyny brat - Zygmunt.
Nasza królewna była już starą panną - nikt nie zadbał o jej zamęście, a przecież królewny same sobie mężów nie wybierają.
malował Łukasz Kranach
Potem zmarł ich ojciec - życzliwy dla swych najmłodszych córek.
Matka straciła na znaczeniu, z bratem żyły w niezgodzie z powodu jego fatalnego ożenku, nieakceptowanego przez Bonę.
Mieszkały sobie trzy królewny "na wygnaniu" w którymś z dworów w posiadłościach matki.
Nieważne stare panny, ubrane w bogate, takie same sukienki, siedzące rzędem za Starą Królową podczas audiencji i rozmów.
Zofia, Anna i Katarzyna.
Ponad trzydziestoletnia Zofia jednak wyszła za mąż - za dwa razy starszego księcia Brunszwiku.
Zaraz po jej weselu matka wyjechała do swych ojczystych Włoch.
Pozostałe dwie królewny znalazły się w fatalnym położeniu.
Żyły i jadły tylko dzięki staraniom wiernej służby.
Bez własnych dochodów - bez ziem oprawnych, pozbawione kosztowności zabranych przez matkę.
Do Italii pojechały także wszelkie przedmioty codziennego użytku!
Niewielka pozostałość rodzinnego skarbca była zamknięta w piwnicach, jednak klucze zabrała... matka.
Ponoć było to zabezpieczenie na wypadek ich zamążpójścia - w które wtedy już chyba nikt nie wierzył.
Anna miała 33 lata, a Katarzyna 30.
Brat - prawny opiekun, król i posiadacz dóbr rodzinnych nie zapewnił im nawet podstawowych środków egzystencji. Wysłał je jednak po jakimś czasie na Wawel.
Po śmierci Bony, która pozostawiła spory spadek, pannami znów zaczęli się interesować konkurenci.
Matejko - Poczet Królów Polski
Jednym z nich był car Iwan Groźny. Chętnym był także królewicz szwedzki, który dzięki zabiegom dyplomatycznym starał się o młodszą z królewien - Katarzynę.
Nie do pomyślenia było wydanie młodszej siostry przed starszą, jednak ta przeszkoda została pokonana dzięki zgodzie Anny.
Wesele Katarzyny odbyło się w Wilnie, po czym najmłodsza z sióstr wyjechała w towarzystwie kilku dworek.
Anna została sama.
Jej brat zrzucił na dworzan starania o wydanie ostatniej siostry za mąż, by "dłużej tego obowiązku na sobie nie nosić".
Posunięcia króla, który odsunął od siebie żonę sprawiły, że Anna stała się pierwszą damą w królestwie.
Po raz pierwszy w historii Polski w stosunku do niej zaczęto używać tytułu Infantki.
Coraz częściej odwiedzali ją senatorowie i posłowie z obcych państw.
Król zaś zaczął zapadać na zdrowiu.
Annę swatano jeszcze wielokrotnie, jednak kandydaci bywali odrzucani, jeden niespodziewanie zmarł,  a innych schorowany król nie miał siły przyjmować.
Śmierć Zygmunta przyniosła niemałe zamieszanie.
Nie było dziedzica, nie było wyznaczonego następcy.
Była Anna - jedyna przedstawicielka rodziny królewskiej.
Jedyna spadkobierczyni rodzinnego majątku, gdyż tylko ona przebywała w kraju.
W stroju koronacyjnym
I tylko ona zainteresowała się zwłokami królewskiego brata!
Jednak z przyczyn politycznych znów popadła w niedostatek i została odsunięta od spraw państwowych, odmówiono jej wydania spadku. Jak mówił Skarga - w tym czasie posiadała tylko jeden kubek, a bywało i tak, że mieszkała w zimnej komnacie, w której woda zamarzała.
Po najróżniejszych staraniach wreszcie mogła zająć się pogrzebem brata, który od śmieci w lipcu 1572 do grudnia leżał w piwnicy w Knyszynie. Pies z kulawą nogą nie zajął się królewskimi zwłokami.
Pogrzeb mógł być możliwy dopiero po elekcji nowego króla.
Wybrano Walezjusza. Ten nie dość, że odmówił poślubienia Anny mimo wcześniejszych umów, to jeszcze uciekł z Polski potajemnie, nocą w przebraniu niewieścim.
We wrześniu 1573 królewna sprowadziła zwłoki brata do Warszawy, a w styczniu  1574 pochowała go na Wawelu. (po półtora roku od śmierci!)
Po ucieczce Francuza Polska miała i nie miała króla - potrzebny był nowy.
Już nie chciano więcej cudzoziemców na tronie.
Szlachta chciała Piasta, a jedyną drogą by nim zostać było poślubienie królewny Anny.
Jednak najpierw, by odsunąć groźbę przejęcia tronu przez Habsburgów, ogłoszono Annę KRÓLEM.*
Było to w grudniu 1575 roku.
Tytułu tego jednak nie używała, a pięć miesięcy później, w wieku prawie pięćdziesięciu trzech lat, wyszła za mąż za Stefana Batorego - jednego z najlepszych naszych królów.
Ale to już zupełnie inna bajka...
Z mężem Stefanem

* To nie "tylko" tytuł, lecz uprawnienia i przywileje należne koronowanej głowie.





4 komentarze:

  1. Gotowy scenariusz na kolejny serial :-)
    Dalej też było ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa napisana historia, fajnie się czyta.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... żeby nie było, że królewskie dzieci to miały ptasie mleczko i gołębi puch...

      Usuń