czwartek, 11 kwietnia 2013

Nie taki diabeł straszny, czyli wilga w ogrodzie

Była kiedyś wilga, przyleciała, usiadła na gałązce drzewa w moim ogrodzie i poleciała w tę samą stronę skąd przybyła.
Było to już dość dawno, ale ze względu na piękno tego ptaszka, zostało zapamiętane.
Podobnie jak wizyta czyżyka i jeszcze jakiegoś zielonego ptaszka, którego dotąd nie zidentyfikowałam.
Odwiedzają mnie rudziki, kawki, szpaki, gołębie, sójki i wielu rzadkich gości, których przedstawiłam wczoraj.
Skąd więc u mnie w ogrodzie zięba? Przecież mieszkam w największym mieście Śląska.
Zazwyczaj Śląsk kojarzy się nam tak: dymiące kominy, brudne domy, smutne ulice, ogromny ruch...
Oczywiście to wszystko można tu znaleźć, ale to znikomy procent wszystkiego. Mamy w Polsce wiele takich miast.
Tymczasem dymu i kominów u nas coraz mniej. (coraz mniej działających zakładów) A te, które mogłyby nas zabrudzić mają stosowne filtry zapobiegające zadymianiu. Wielgachne kominy zasnuwające niebo wielkimi chmurami - jak na fotografii - są akurat zupełnie nie groźne - to co się z nich wydobywa to para wodna. To takie fabryki chmur.
Mieliśmy w historii wiele lat niszczenia środowiska, pyłów osiadających wszędzie i zmieniających krajobraz w smutne pogorzelisko.
Tymczasem od zawsze Śląsk jest zielony!
Żyzna ziemia dawała wspaniałe plony, a lasy były bogate w zwierzynę.
Wieża Spadochronowa
Mamy Leśny Pas Ochronny, który z rozmysłem zachowany stanowi płuca zespołu śląskich miast, niemalże sklejonych w jedno.
Mamy w miastach wielkie parki - w tym ogromny, na pograniczu Katowic i Chorzowa, który mieści jeden z większych w Europie ogrodów zoologicznych i wesołe miasteczko. Na południowym skraju miasta cieszy zielenią ogromny park im.Kościuszki. To tu stoi zachowana jako ponmik (mocno skrócona) wieża spadochronowa, z której Niemcy zrzucili zbitych harcerzy, obrońców miasta.
Na północy mamy park krajobrazowy Orlich Gniazd, na wschodzie Tenczyński Park Krajobrazowy, na południowym zachodzie Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich, "Uroczysko Buczyna" na południowy wschód od Rudy Śląskiej, a na południu samych Katowic dwa rezerwaty, z czego jeden tuż  koło mnie.
Ostatki Puszczy Śląskiej
Na skraju miasta, granicząc "przez ulicę" z domami znajduje się rezerwat liczydła górskiego.
Dwa, trzy kilometry głębiej w lesie znajduje się rezerwat dawnej Puszczy Śląskiej z monumentalnymi bukami. Bywam tam dość często, bo to w zasięgu wycieczki rowerowej.

 Dalej rozpościerają się lasy z których często pomiędzy domy wychodzą dziki, łosie, czasami sarny.
Po mojej ulicy - której zdjęcie umieściłam niedawno - nie raz biegały dziki.
Mogłam też zobaczyć kicające zające.
Otóż - mimo, że mieszkam pomiędzy blokami moja ulica z jednej strony sięga doliny rzeki Ślepiotki.
Liczydło górskie
Rzeczułka, chociaż mała i wąska płynie głęboką i szeroka doliną, a ta jako od wieków zarośnięta krzakami i drzewami jest doskonałym traktem podróżnym dla dzikich zwierząt. Rzeczułka płynie przez południowe dzielnice miasta, potem skręca na północ i wpada do większej rzeki - Rawy, a ta z kolei jest dopływem Odry. Zwierzęta mogą więc wykonywać wielokilometrowe wycieczki z jednego końca miasta na drugi, a nawet przedostać się do lasów Mikołowskich, które dalej ciągną się prawie pod Pszczynę. Tam zaś mamy żubry, które można spotka w Polsce zaledwie w kilku miejscach.
Mam w najbliższej okolicy, dosłownie dwie przecznice dalej, jeszcze jedną rzeczkę o sympatycznej nazwie Mleczna. Ta wpada do rzeki Gostyni, która jest bezpośrednim dopływem Wisły. Mieszkam więc na dziale wodnym pomiędzy dwiema największymi rzekami Polski. Obie nasze rzeczki: Ślepiotka i Mleczna biorą swój początek w pobliskim lesie.
W zasięgu wycieczki rowerowej mam także rzekę Jamnę, z jej malowniczymi meandrami (o których rzadko kto wie) i ogromną doliną jej prarzecza tuż pod Mikołowem.
Mamy więc w naszej żyznej krainie ziemię zdewastowaną przemysłem, hałdy, zawaliska, tereny przemysłowe, wieże i kominy, ale mamy też ogromne lasy bogate w zwierzynę i roślinność, rzeki, stawy, jeziorka, parki i rezerwaty. Zieleń wciska się do miast i otacza nas zewsząd.
Nic dziwnego, że do mojego ogrodu zapędziła się śliczna, żółciutka wilga.
(Pomogłam sobie zdjęciami z sieci).

2 komentarze:

  1. Pięknie opisałaś okolice w której mieszkasz,a troszkę ją znam.Byłem w wojsku w Katowicach"Wełnowiec".Zaraz za płotem był Park Chorzowski.Do Parku Kościuszki jeździliśmy pomagać przy urządzaniu parku.Dzisiaj do mojego ogrodu przyleciał kruk,przysiadł sobie na jabłonce.Zbliżyłem się do niego na odległość kilku metrów.Obserwuję i dokarmiam ptaki,kruki zauważyłem tylko cztery.Szczygły skubią rudbekie i jeżówki,nie obcinam na zimę kwiatostanów.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kruki od nas już chyba odleciały. Ostatnio pokazał mi się śliczny rudzik - przyleciał się poczęstować kaszą na balkonie.

    OdpowiedzUsuń