piątek, 12 kwietnia 2013

Galanda i purpurka

Strój Śląski Rozbarski (górnośl.) Lalki Para 23 cmTak jakoś z zachwytów nad wiosennym śpiewem ptaków wyniknął mi temat Śląska.
Tu urodzona, wrośnięta, wychowana z Polską na pierwszym miejscu, potrafię się zachwycać wszystkim, z czym mnie życie związało.
(Połowa mnie pochodzi z Jury i tam też ciągnie mnie w ostatnich latach.)
Wracając do tematu Ślaska, chciałam zwrócić waszą uwagę na piękne stroje ludowe, niestety coraz rzadziej spotykane, nawet na estradzie.
Coraz mniej mamy programów, które mówią o tradycjach, regionach, historii.
Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy starają się zachować te elementy tożsamości społecznej i przy różnych okazjach prezentują ich urodę.
Po pierwsze. zwracam uwagę, że w minionych latach propagandy sukcesu, gdy tworzono legendę trudu górniczego, przy różnych okazjach obok panny ludowym stroju pojawił się górnik. Zupełnie, jakby każdy mężczyzna w tym regionie musiał być górnikiem...
         Nie będę się dziś skupiać na szczegółach stroju, jego poszczególnych elementach wkładanych na różne okazje i w różnych porach roku.
Panna - w galandzie
Chcę krótko powiedzieć o damskich nakryciach głowy.
Wszyscy kojarzą śląski strój ludowy z kolorowym wiankiem - znamy je z telewizji i różnych programów tanecznych. Jest utożsamiany ze strojem regionalnym, zupełnie jakby było to jedyne nakrycie głowy pań.
Tymczasem trzeba podkreślić, że wianek - nazywany tu galandą - przynależy wyłącznie młodym dziewczynom i pannom. Ślub i wesele były ostatnią okazją do wystąpienia w galandzie. Oczepiny były chwilą zamiany wianka na czepiec, lub później w życiu codziennym na chustę.
Mężatki - w purpurkach.
Wianek wykonuje się z materiałowych, kolorowych kwiatków, koralików i perełek. Całość opiera się na szerokiej wstędze okalającej włosy, tworzącej nad uszami charakterystyczne klapki (jak u laleczki na zdjęciu). Ten element, chociaż specyficzny, współcześnie bywa, nie wiadomo czemu, pomijany. Z tyłu głowy często pojawia się ogromna kokarda, z której na plecy i spódnicę spływają szerokie wstążki. Oczywiście wstążki muszą być haftowane, a częściej malowane w różnokolorowe kwiaty.
Chusty noszono różne, w zależności od pory roku i okazji. Najbardziej w pamięci pozostała "purpurka".
Wymagała ona specjalnego wiązania - nie można więc było jej zakładać samodzielnie.
W zależności od okoliczności na głowę zakładano inne chusty - wiązane zwyczajnie pod szyją, ciemne, aksamitne lub jasne bawełniane, wełniane lub jedwabne - z prostymi brzegami, lub obrabiane koronką.
Rogi chustki z koronkowymi brzegami zawiązane pod brodą tworzyły pod szyją charakterystyczny wzór porównywany z indyczymi "koralami" - tak też były nazywane - pultoki. Pultok to po śląsku indyk ;-)
Były też wielkie chusty w tureckie wzory, lub te w czerwone lub różowe kwiaty, które młode kobiety nakładały bezpośrednio na bluzkę, bez okrycia wierzchniego. Można je było szybciutko narzucić na ramiona spiesznie wychodząc z domu - te nazywano szalejkami.
Oczywiście każda część garderoby miała swoją nazwę i istotne było, co się z czym ubiera.
Jednak po zarzuceniu czepców, chusty były na pierwszym miejscu.
Każda pani miała ich najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt i z dumą prezentowała je innym.
Myślę, że mógłby to być temat osobnego wpisu.
Może kiedyś ...

Górale do dziś prezentują swoje stroje ludowe - nie tylko na scenie. Wszelkie uroczystości rodzinne, religijne, szkolne, święta lokalne okraszone są ludowymi strojami.
Pojąć nie potrafię dlaczego w innych regionach zarzucono ten piękny zwyczaj.
Zupełnie jakbyśmy się wstydzili swoich korzeni.
Usilnie wtapiając się w europejski tłum zatracamy swoją historię i tożsamość.
W mojej okolicy stroje ludowe można zobaczyć jedynie w Boże Ciało.
Chociaż... podobno coraz więcej młodych par bierze ślub w strojach ludowych.
Podobno.


(zdjęcia z internetu)

13 komentarzy:

  1. Obawiam się ,że górale prezentują swoje stroje ze względów komercyjnych, robią klimat.
    A na Śląsk nie przyjeżdżają turyści tak gromadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goral to brzmi dumnie i ludzie gor wiedza, ze tradycja to cos wiecej. Kto jak kto ale ..."Goralu czy ci nie zal" nauczyla i wymusila odpowiedz: "Kruca fuks, no to zostaje".
      Kabaretowo i wiosennie pozdrawiam

      Usuń
  2. Z góralami jest w tym co piszesz trochę prawdy, ale nie do końca. Trudno nazwać komercją przyjście na prywatne wesele w strojach ludowych. A są ludzie dla których strój uroczysty jest właśnie taki. Górale jeszcze czują swoją wartość i nie chcą się na siłę wtapiać w tłum. Są dumni z wartości jakim hołdują. To region gdzie jeszcze wierzy się w siłę rodziny. Nie jest tu dziwolągiem rodzina z więcej niż trojgiem dzieci. Siostra mojego męża wyszła za górala. To inni ludzie. Siła w nich tkwi wyssana razem z zasadami i wolnością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! U mnie też dzisiaj przypadkowo śląsko na blogu... :-)

    Niezbyt dobrze współczesne czasy zapisują się w ludowych strojach, kiedy miejsce spódnic, zapasek i innych części kobiecego stroju zajęły... dżinsy. Z rozrzewnieniem patrzę na archiwalne zdjęcia choćby z lat 50-tych czy 60-tych, kiedy dziewczęta paradowały w zwiewnych sukienkach. Ech...

    Chustka na głowę jest chwilowo najbardziej niedocenianym elementem kobiecego stroju, podobnie jak kapelusz u mężczyzn. Sam latem paraduję w kapeluszu i uśmiecham się, kiedy ludzie pokazują mnie sobie palcami.

    Dziś chustka stała się niejako znakiem rozpoznawczym dziewczyn po chemii. I muszę przyznać, że w kolorowych chustkach na głowie prezentują się one wdzięcznie. Teraz fryzura ważniejsza niż ochrona przed słońcem czy mrozem, więc sporo młodych dziewczyn lata z gołą głową przez cały rok. Same nie wiedzą, co sobie szykują na później, niestety... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdej w chustce do twarzy, lub też nie każda potrafi tak chustkę założyć żeby w niej ładnie wyglądać. Zwykle przyciśnięte do twarzy włosy ujmują paniom wdzięku. Pod chustkę na uroczyste okazje splatało się jeden warkocz (pod wianek dwa) i upinało ten warkocz dokoła głowy, tak, że chustka nań założona nie przylegała już tak ściśle.
      Tylko młodym dziewczynom we wszystkim ładnie...

      Usuń
  4. W moim regionie tradycję podtrzymują tylko reemigranci z Francji.Dlaczego faceci nie noszą kapeluszy?Jest to najpiękniejsze nakrycie głowy-mam dwa i noszę.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój brat czasami nosił - ale bardziej na imprezy luźne niż uroczystości (i skórzany na wycieczki.)
    Papcio zawsze występował w kapeluszu.
    Nawet jeden borsalino zawłaszczyłam sobie i czasem zakładam w zależności od okrycia. Głowę mam stanowczo w rozmiarze męskim i tych kilka damskich kapeluszy, które kupiłam zawsze były z problemami :-)
    Mój mąż ma tak dużą głowę, że z kapeluszami jest po prostu problem.
    Jeżeli chodzi o męskie kapelusze, czy kapelusze w ogóle, to problemem stało się chyba zestawienie ich z odzieżą. Zamiast eleganckich płaszczy nosi się teraz zwykle kurtki. Nie wyobrażam sobie pana w puchowej kurtce i np. w eleganckim hamburgu, albo bluzy dżinsowej w zestawieniu z panamą albo kanotierem. Do wszystkiego zostają fedory i inne stylizowane na kowbojskie.
    Kiedyś osoby wychodzące z domu zawsze zakładały coś na głowę, choćby to miały być chustki u kobiet i czapki z daszkiem u panów. Miały osłaniać od słońca deszczu i kurzu. Dziś rzadko kto takiej ochrony potrzebuje, a elegancja - mam takie wrażenie - poszła w kąt razem z kulturą i zasobnością kieszeni społeczeństwa.
    Ubożejemy pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
  6. HEHEHE... a jo ze śląska cieszyńskiego jestem :D
    Ładne stroje. Ogólnie mam słabość do strojów regionalnych. Bardzo są ładne i nie tylko tutaj w moim rejonie.
    Szczerze, szkoda, że już w takich się nie chodzi...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszyńskie czepce bardzo mi się podobaja, poza tym stroje bardzo podobne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio znajoma była na weselu w Zakopanem.I rzeczywiście ,tam stroje ludowe nie zostały zapomniane.Oni i wszyscy spoza -wystrojeni a państwo młodzi i miejscowi-w strojach ludowych.Już rzadko się spotyka takie poszanowanie tradycji.
    A firletkowe pole to pole gdzie rosną przepiękne kwiatki zwane firletkami...

    OdpowiedzUsuń
  9. Gubimy swoją tożsamość na siłę chcąc się wtopić w miejski tłum. Stajemy się nikim - jeszcze jednym facetem w dżinsach, jeszcze jedną dziewczyną w mini i szpilkach - od Lizbony po Moskwę. A przecież, co wiemy z przyrody, w różnorodności jest piękno i bogactwo. Dobrze jest się ładnie różnić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anioły i Ludzie - nie wiem, czy dostałaś mojego maila - bardzo proszę możliwość spotkania z Tobą, o pokazanie jak wiążesz purpurkę i o więcej szczegółów nt. tego jak się nauczyłaś itd.

    Wgryzam się w temat, skorzystałam z namiarów, które mi podałaś.

    W ramach ciekawostki dodam, że naliczyłam już przynajmniej 3 właściwie całkowicie odrębne sposoby wiązania, które pozornie wyglądają tak samo.

    Jeśli ktoś z Was, czytających ten post, ma jakieś doświadczenia czy wspomnienia związane z wiązaniem purpurki lub śląskim strojem w ogóle, bardzo proszę o kontakt, np na gg: 8335596

    Pozdrawiam
    MP

    OdpowiedzUsuń
  11. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń