Pogoda nie nastraja optymistycznie. Mżawki, deszcze, ulewy przeplatane pochmurnymi dniami oraz wczesny zmrok nastrajają raczej do snu zimowego niż do działania.
Znów nie ma Tytusa - tym razem już od 13 dni.
Po jego ostatniej eskapadzie wiem, że nie ma sensu szukanie go - kosztuje mnie tylko mnóstwo nerwów i siły, a efektów nie daje żadnych.
W dodatku, gdzie się obrócić ludzka nieżyczliwość, próżność, pycha i głupota.
Od lat jesteśmy rodziną zastępczą dla jednego z naszych dzieci, co na początku drogi wiązało się z załatwianiem mnóstwa formalności, zaświadczeń, rozmów, kursów. Podjęliśmy się i przebrnęli przez ten busz, a teraz "jedynie" raz na pół roku mamy do czynienia z urzędniczką, która naszego dziecka, a właściwie nas, dogląda.
Doroczne wizytacje zagęściły się po kilku aferach ze złym traktowaniem dzieci w rodzinach zastępczych, o których głośno było swego czasu w mediach. Nawiasem mówiąc, według mnie, nic to nie zmieniło. Pani dziecka na oczy nie widzi. Gdyby w jakiejś rodzinie dziecku działa się krzywda - i tak nikt się o tym nie dowie, za to państwowa instytucja wykaże się intensywną sprawozdawczością z przeprowadzonych wywiadów rodzinnych.
Znów zostaje uzasadnione istnienie kolejnego urzędniczego stanowiska.
Ostatnio dowiedziałam się, że brakuje pani w naszej dokumentacji zaświadczenia o odbytym szkoleniu dla rodzin zastępczych przez Archanioła. Moje zdziwienie i sugestię, że wszystko było dostarczone (inaczej w przeszłości nic byśmy nie załatwili) skwitowała krótkim stwierdzeniem, że zaświadczenie być musi i mam je dostarczyć. A jak nie, to co? Zabierze mi dziecko po latach przebywania z nami, dla którego jesteśmy jedynymi rodzicami jakich zna? Napisze nam niepochlebną opinię do sądu rodzinnego? Z braku zaświadczenia Archanioł nagle nie będzie potrafił być ojcem? Będzie się musiał szkolić na nowo?
A na jakie szkolenia jeżdżą rodzice, którzy maja swoje własne dzieci?
Jestem genialna!
Właśnie odkryłam nowe źródło finansowania tego państwa [czytaj - zastępów urzędników]: obowiązkowe, najlepiej płatne, szkolenia dla małżeństw, które chcą mieć/mają dzieci. Koniecznie z kursem uaktualniającym po urodzeniu każdego kolejnego potomka...
Co pół roku pani przynosi na wizytację te same formularze, za każdym razem pyta o nasze nazwiska, daty urodzenia (!), zadaje te same pytania. Maskując bezosobowe urzędnicze podejście lekkim uśmiechem, daje rady, jak, kiedy i skąd dziecko, gdy dorośnie będzie mogło się starać o zasiłki, zapomogi i państwowy grosz.
Ostatnio wyraziła się nawet, że takich dobrych warunków, na starcie w dorosłość, nawet jej własne dziecko nie będzie miało. (Nawiasem mówiąc, wcale nie jest tak wspaniale, jak pani sugerowała).
Zgubiła gdzieś rozeznanie, co jest w życiu ważne.
Aż język świerzbił doradzić, żeby oddała swoje dzieci do domu dziecka, wtedy będą miały zapewniony wspaniały start.
Zgryźliwość się we mnie odzywa i rozczarowanie ludzką naturą.
Rozumiem, że kasa państwowa staje się substytutem opieki rodzicielskiej, ale dokąd dojdziemy, jeżeli na początku dorosłości nauczymy młodych ludzi wyciągać rękę po pieniądze?
Jak obudzić w młodzieży pracowitość i ambicje, skoro uczy się ich o tym, co im się należy, a tak mało mówi o tym, że na wszystko trzeba zapracować?
Czy jestem złą matką, jeżeli uczę dziecko, że nic z nieba nie spada?
Pamiętam jakim zdziwieniem dla dzieci było, gdy powiedzieliśmy im, że nie można sobie tak po prostu iść do bankomatu i wziąć tyle pieniędzy ile się chce. To na pewno dla malucha jest trudne - zrozumieć skąd biorą się pieniądze, które wypłacamy.
Ale czy to powód, by uczyć dorosłych traktować kasę państwową jak czarodziejski bankomat?
Naprawdę, ta jesienna, nostalgiczna pogoda i świat dokoła nie nastrajają radośnie...
Świat staje się coraz bardziej skomplikowany dzięki tym, co siedzą na samej górze...
OdpowiedzUsuńTo istoty z innego świata.
OdpowiedzUsuńTeż macie czasami wrażenie, że wkradło między nas jakieś obce plemię?
Ziemia kolebka ludzkosci - Ciolkowski
OdpowiedzUsuńCiolkowski - pionier wspolczesnej astronautyki, z przelomu XIX i XX wieku, przepowiadal, ze ziemia jest kolebka ludzkosci, konsekwentnie ludzkosc kiedys kolebke opusci. Ostatnio media donosza, ze poza ziemia we wszechwiecie istnieja miliardy planet zdatnych do zaludnienia. W takim oto momencie wladze rzadowe, jak swiat dlugi i szeroki, zaczynaja troszczyc sie o dobro dzieci przy pomocy ograniczania wladzy rodzicielskiej. W skrocie, tu nie chodzi o dobro dziecka a jedynie o depopulacje swiata. Zaczyna sie od tego, ze niektore kolebki od poczatku sa puste. I to nie z tych beda wywodzic sie nowi osiedlency wszechswiata. Znamienne czasy.
Ja tam na razie bardziej dostrzegam realizowanie interesów sąsiadów ze wschodu i zachodu...
Usuńzgadzam się z ostatnią wypowiedzą Archanioła... niestety każdy bardziej rozeznany politycznie człowiek to widzi....
OdpowiedzUsuńco do dzieci z domu dziecka ...wiem z opowiadań mężą jak wyglada taka opieka .... przychodzi kurator do domu [ mąż miał 2 chłopcow z Domu dziecka, adoptował je.... ale starszy w wieku dorastania wszedł w narkotyki.... nie pomagały ani Monary ani wszystkie inne instytucje.... i pyta...Marek jak tam w szkole?
no niespecjalnie odpowiada marek
a poprawisz sie pyta kirator
jasne że tak....odpowiada Marek
i kurator do mężą: widzi pan...tak trzeba z dzieckiem rozmawiac...
a Marek wychodząc z pokoju pokazał kuratorowi "paluszek " :)
ale statystyka była....
a Marek w wieku 18 lat powiesił sie .....
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Gena nie wydłubiesz... Wychowywać można próbować - z różnym skutkiem, raz lepszym, raz gorszym. Kot wychowany przez psa nabierze pewnych psich cech, ale dalej będzie miałczał i ganiał myszy...
Usuńgorzkie te rozwazania, ale jakze prawdziwe, w kazdym panstwie idzie to w jakims absurdalnym kierunku. I jak slusznie ktos zauwazyl, dobro dziecka nie ma tu nic do rzeczy, bo tak naprawde te instytucje maja je w glebokim.... powazaniu ): pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSchody zaczynają się, gdy dziecię dorasta. Ale o tym już było wcześniej...
UsuńInstytucje mają właściwie założenia, jednak ludzie w nich pracujący tylko tam uczęszczają - najważniejszy jest dupochron i statystyka, reszta to tylko przykry obowiązek, Na palcach można policzyć ludzi, którym się chce i zależy.