- Nie potrafiłabym żyć na wsi.
Takie zdania słyszałam nie raz od znajomych mieszkających w dużych miastach, z którymi dzieliłam się swoją nadzieją, że kiedyś wyprowadzę się na wieś.
- Co jest takiego we wsi, że chcesz jej unikać?
(Nie, żebym uważała, że skoro ja o wsi marzę, to inni też muszą, po prostu ciekawi mnie takie stanowisko). Założyłam, że osoba, z którą rozmawiam nie zna się na roli i ma taki rodzaj zarabiania na życie, że nie jest związana w żaden sposób z miastem, ani z żadnym określonym miejscem na ziemi. Odpowiedzi zwykle były podobne:
- A bo wszędzie daleko, mniejszy wybór sklepów, nie potrafię grzebać w ziemi (wiadomo, że wieś = dom, a koło domu ziemia), nie znam się na zwierzętach, do dentysty daleko, do lekarza trzeba jechać, szkoła jest lub jej nie ma w pobliżu, jakby się coś stało, to pogotowie ma daleko, do urzędów trzeba jeździć, po różne zakupy trzeba i tak do miasta, drogi kiepskiej jakości. nie ma kina i teatru (bo to każdy taki kulturalny i uczęszcza) itd, itp...
I teraz dochodzimy do najciekawszego: żaden mieszczuch nie pojedzie na wypoczynek do innego miasta, nie zostanie na urlop w domu, ale koniecznie wybierze się na łono przyrody, w góry, nad morze, nad jezioro, na wieś (!), nie ważne, czy w kraju, czy za granicą. Ucieknie tam, gdzie nie ma tłoku i spalin, za to jest cisza i zieleń. Ci, którzy jadą na zatłoczone plaże wracają do domu sfrustrowani i zdegustowani jakością odpoczynku.
Będzie siedział na piasku, moczył nogi w jeziorze, chodził po górskich wertepach, zachwycał się kurkami i konikami.
Będzie chwalił domowy chleb, wędliny i wszystkie potrawy zrobione z naturalnie wyhodowanych roślin i zwierząt. (chociaż dzieci już kręcą nosami).
Siedząc wygodnie w słońcu lub w cieniu będzie się zachwycał ciszą i odgłosami przyrody.
Wniosek?
Człowiek może mieć nawyk wygodnego życia i zorganizować sobie byt w gęstej zabudowie miasta, ale NIE potrafi i NIE może żyć beż choćby odrobiny kontaktu z naturą. Jest mu to potrzebne do prawidłowego funkcjonowania psychicznego i fizycznego jak powietrze.
Ciągłe życie w czterech ścianach jest męczące, jest krzywdą i niewolą. Budzi frustracje i agresję. Przyczynia się do najróżniejszych chorób.
Natura jest bezwzględnie potrzebna.
Działki robią się coraz mniejsze, bo mają zaspokajać bezwzględną potrzebę kontaktu z naturą, a z drugiej strony nie zmęczyć mieszczucha pracami ogrodniczymi, które same w sobie nie są mu do niczego potrzebne.Cena ziemi ma tu swoją rolę, jednak ideologia nie jest bez znaczenia.
niby taras na wieżowcu wielkiego miasta, a wrażenie... |
W zachodnich, wielkich miastach od dawna spotykamy zaspokajanie potrzeby przestrzeni i obcowania z przyrodą przez zagospodarowywanie dachów i tarasów wieżowców i kamienic. Taki ogród na szczycie budynku ma same zalety: izolację od miasta i pejzaże pełne przestrzeni w ścisłym połączeniu z życiem w wielkim mieście.
Na ten luksus jednak niewielu stać, nam zaś pozostaje marzenie o nie uczęszczanej drodze zaznaczonej na mapie białym kolorem, domu otoczonym drzewami i sąsiedzie posiadającym krowę ;-)
Kontakt z naturą MUSI być!
eko wieś teraźniejszości ;-) |
eko miasto przyszłości |
Ano musi. Dwugodzinny kontakt z natura niweluje stres, nawet o 800 % (!!!), czego dowiodly badania naukowe.
OdpowiedzUsuńW przyszlym roku u mnie ekoterapia i ekowczasy :).
Nieustannie planuję swoje eko wczasy na własnym ranczu i terapię z łopatą i siekierą w ręce :-)
UsuńW mieście typowe sprawy rozgrywają się czasie godzin, dni. Plany w mieście są tworzone na miesiące, góra rok. Na wsi podstawowe sprawy rozgrywane są dniami, tygodniami, miesiącami. Plany na wsi to kwestia nie tyle miesięcy co pór roku, a dłuższe plany to kwestia lat albo nawet całego pokolenia.
OdpowiedzUsuńInny świat, inna perspektywa, inne priorytety. Ja próbowałem i w mieście po prostu się duszę. Za tłoczno, za cwaniacko, za szybko. A na wsi... ziemi nie oszukasz, liczy się reputacja osobista i rodzinna (co akurat jest zaletą). Przedostatnie zdanie: coś jak mój dom ;) Pozdrawiam.
O szczęśliwy człowieku przy "białej drodze"! Niech Ci się szczęści w ciszy i spokoju!
UsuńNienawidzę tłumów, hałasu, korków i nagromadzenia ludzkiej głupoty. Duszę się w mieście. Nienawidzę pośpiechu, (choć czasem muszę przyznać, że miewa swoje dobre strony, kiedy coś załatwiam i dzieje się to szybko),jednak cena i tak jest zbyt wysoka.
Pozdrawiam.
Miasto mnie wykańcza-dosłownie!!Wieś mam zapisaną w genach.Lubię wiejskie zapachy.Zapach dochodzący z obory,stajni mieszający się z parzonymi ziemniakami i śrutą.Zapach świeżo skoszonej trawy,siana.Kiszonki nie:)
OdpowiedzUsuńNa wsi nie można pozostać anonimowym bo są to małe społeczności-mnie to nie przeszkadza.Na wsi jest się bardziej wrażliwym na dźwięki,ostatnio denerwują mnie motokrosowcy-to zaczyna być plagą.Na wsi nie wolno pracować w niedzielę i święta,ludzie"brzydko patrzą",i piorun też może uderzyć w stodołę:)
Alternatywą może być przedmieście,ale to może okazać się pułapką-szybko postępująca rozbudowa miast.
Stwierdzenie,że na wsi nie ma życia kulturalnego jest nieprawdą,bo wszystko zależy od lokalnej społeczności.
Ale dzieję się coś dziwnego.(?)Badania wykazują,że miejskie pszczoły z nieznanych dotychczas przyczyn radzą sobie lepiej niż pszczoły na wsi.
Np.trudne przetrwanie zimy.Przeżywa 40% rojów wiejskich,w mieście 62,5%.Przyczyną mogą być pestycydy,których w mieście nie ma.Wiejskie pszczoły produkują 7,5 kg miodu,miejskie 160% normy-12 kg.Miejski miód posiada właściwości antyalergiczne.Być może miasta uratują pszczoły.
"www.youtube.com/watch?v=BT8dHjlic_Y"
Pozdrawiam!Miłego weekendu.
W miastach jest cieplej, więc i warunki do zimowania są łagodniejsze. Dlatego też w miastach na zimę zostają kosy, choć jeszcze niedawno migrowały w cieplejsze rejony Ziemi.
UsuńW miastach (zadbanych) masz ukwiecone rabaty, w których mnogość kwiatów pozwala małym kosztem energii zebrać więcej pyłku i nektaru, niż na łące, gdzie odpowiednie kwiaty są rozrzucone na dużej przestrzeni.
To tak na szybko, co zaobserwowałam ;)
To ciekawe ;-) wiejskie zapachy (jeśli nie przesadzone) nigdy nie zmęczą człowieka tak jak spaliny.
OdpowiedzUsuńKiedy uszy odpoczną od hałasu ulic i jednostajnego, monotonnego szumu, które staje się tłem naszego życia, którego z czasem niby nie zauważamy, a jednak obciąża nasz układ nerwowy, wtedy słyszymy nawet pszczoły brzęczące nad rabatką. Wtedy głos traktora, ryk krowy (nie mówiąc o motorach) staje się głosem wybuchu bomby.
Nie pracowanie w niedzielę może utrudniać czasem życie, ale za to doskonale pozwala odróżnić dzień powszedni od święta.
Że życie kulturalne istnieje na wsi i to być może w bogatszej formie niż w mieście o tym wiem juz dawno. W mieście ludzie idą do kina, do teatru czy na koncert - wymaga to niewiele wysiłku, zauważyłam że na wsiach ludzie chętniej sami angażują się w różne przedsięwzięcia. Starają się sami coś zrobić, żeby świat i życie było piękniejsze i ciekawsze.
Miasto jest bezduszne i przytłaczające.Hałas, zgiełk, tłum ludzi, człowiek żyje na człowieku. Nie ma w tym nic pociągającego. To jak betonowa klatka, więc nic dziwnego, że każdy, choć na chwilę chciałby się z niej wydostać. Zarówno te osoby, które kochają miejską codzienność, jak i te, które jej nie znoszą. Ja należę do tej drugiej grupy i ubolewam nad tym, że przyszło mi żyć w mieście. Staram się każdą wolną chwilę wykorzystać na ucieczkę od blokowiska. Przyroda, natura to dla mnie złapanie oddechu, naładowanie baterii, pozytywna energia, która mnie nakręca na codzień. Góry, lasy, pola, łąki-je kocham najbardziej i na pewno nie wyobrażam sobie, że w przyszłości będę nadal mieszkała w mieście.
OdpowiedzUsuńMiasto to złodziej czasu. Ciagła pogoń za pieniądzem, brak czasu dla rodziny. A niedziele spędza sie w centrach handlowych...Nie rozumiem tego i czuję się niedostosowana.
Wieś to jednak inny rytuał, inne zwyczaje i inna mentalność...Nie zawsze jest "kolorowo", ale jednak to tak jakby inny świat.
Nic dodać, nic ująć...
OdpowiedzUsuńKiedy ma się samochód i pracę (w sensie, że inną niż zajmowanie się gospodarstwem), a dotarcie do miasta nie zajmuje dłużej niż godzinę to nawet dobrze mieszkać na wsi. Samo mieszkanie na wsi nie znaczy, że musi dochodzić dodatkowa praca. To już wybór ludzi.
OdpowiedzUsuń