Rozwiązanie jej jest bardzo proste: WSZYSTKO jest kłamstwem !
Nie mógł więc jako pierwszy dopaść namiotu Wielkiego Wezyra, nie mógł brać jeńców i łupów, ani "zaopiekować się" kobietami z haremu. (Historia nic o nich nie mówi?)
To polska husaria rozbiła w pył wielokrotnie liczniejsze wojska tureckie, które uciekając w popłochu zostawiły ogrom cennych rzeczy, te zaś należały się zwycięzcom. To rzecz jasna obudziło wściekłość Austriaków, którzy musieli obejść się smakiem. Oczywiście nie napawało dumą też to, że dopiero pomoc z zewnątrz wyzwoliła ich z oblężenia.
Zachwycający kunsztem i misternością wykonania jest drobnym fragmentem tego, co zostało po zwycięstwie przywiezione. Namiot po różnych kolejach losu przed prezentacją został poddany renowacji i czyszczeniu. W tym celu należało odpruć wszystkie jedwabne aplikacje, a później przyszyć je na nowo! Biorąc pod uwagę rozmiary tego dzieła (18 metrów długości), była to praca tytaniczna.
Namiot wrócił do Polski dzięki Szymonowi Szwarcowi - antykwariuszowi, który namiot w 1934 roku odkupił i ofiarował na Wawel.
Kłamstwo wczorajszego obrazu zaś trwa w Austrii do dziś.
Przewodnik po Wiedniu, wydawany w wielu językach, opowiada o oblężeniu przez Turków i wielkim zwycięstwie odniesionym we wrześniu 1683 roku, jednak według tej opowieści obroną miasta dowodził... burmistrz. O Polakach nie ma wzmianki. Tak traktuje się historię...
Nie zważając na austriacką propagandę sukcesu i pedagogikę wstydu naszych mediów, możemy być dumni ze swojej historii. Uczymy się z niej także, że nikt nie pokaże naszej wielkości, jeżeli nie zrobimy tego sami, nikt nie przekaże prawdy, bo chętnych do spijania śmietanki zawsze znajdzie się wielu.
Inny turecki namiot prezentuje fundacja Czartoryskich:



Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stron: historia.org i czartoryskich.pl
Naprawdę, dla mnie wizyta niemieckojęzycznych dowódców w Tureckim obozie była tak absurdalna, że wziąłem zagadkę za pytanie retoryczne.
OdpowiedzUsuńNie ważne jak sprzedają historię. Ważne jest to, że każdy syn i córka naszej ziemi wie, że kiedy nadchodzi huragan historii to nie da się nas złamać - a wielu i wiele razy od ponad tysiąca lat próbowało.
Oby ten optymizm nie był na wyrost.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że dziś ludzie są tak zepsuci i głupi, że nie wiedzieliby o co i dlaczego należy się bić. Pomijając to, że walka wymaga wysiłku, wyrzeczeń i kosztów, a przecież "powinno być tak fajnie - może dałoby się jakiś dogadać?"
Coraz mniej jest tych, którzy wiedzą co jest ważne - listę szlachty uczestniczącej w bitwie o Wiedeń czyta się jak Listę Katyńską (Archanioł zwrócił mi na to uwagę). Skoro zabrakło tych z zasadami wyrytymi w duszy jak w skale - jak się obronimy?
Codzienność nie napawa optymizmem...
http://www2.almamater.uj.edu.pl/107/05.pdf
- na końcu mamy herby i nazwiska