niedziela, 21 października 2012

Rozważania o kulturze - telewizja

Telewizji nie oglądam już od dawna.
Po pierwsze dlatego, że ktoś chce wymóc na mnie kiedy mam pudło załączyć, kiedy usiąść i porzucić inne zajęcia. Ogranicza moją wolność.
Po drugie dlatego, że telewizja ma mi niewiele do zaoferowania.
No - może programy geograficzne, przyrodnicze i historyczne, dokumentalne, ale te nie są dostępne powszechnie - trzeba mieć telewizję kablową. Mieszkam w takim miejscu miasta, że nikomu z oferujących kablówkę nie opłacało się udostępnienie nam takich luksusów.
                                                   Światło jesiennego dnia w cudowny sposób ukazuje urodę jesiennego lasu.
Włączają czasami telewizor dzieci - stąd mam przegląd programów różnych, w tym rozrywkowych.
Teleturnieje.
Teraz miano teleturnieju może nosić jedynie program "Jeden z dziesięciu". Inne nie wymagają wiedzy, a są jedynie swoistego rodzaju loterią. Grający mają podane warianty odpowiedzi, które często wybierane są metodą prób i błędów.
Kabarety.
Zero subtelnego dowcipu. Chamskie wyśmiewanie polityków, Kościoła, przekleństwa i ordynarne teksty. bywają też dowcipy abstrakcyjne - zupełnie niezrozumiałe.
Znów uśmiech wywołuje jedynie "Grupa Mozarta" - ale to muzycy wysokich lotów.
Programy muzyczne.
? - są takie?
                                                    Drzewa i krzewy zaskakują barwami.
Piosenki współczesne.
Teksty jak sieczka lub zlepek wyrazów.
Muzyka - tak "wyszukana", że ledwie niektóre melodie dają się zanucić. Skoro nie dają się zanucić - giną wraz z utratą popularności. Taki rodzaj muzyki doskonale zabija w ludziach wrażliwość muzyczną i umiejętność śpiewania.
Filmy.
Telewizja publiczna proponuje nam odgrzewanki sprzed lat i tanie komedie, które rzadko bawią.
Seriale.
Ciągną się w nieskończoność nie wnosząc niczego w nasze życie, a po kilku latach, kiedy każdy bohater już z każdym sypiał i urodziło się stado dzieci, nikt już nie wie o co chodzi. Dla wielu ludzi stają się zamiennikiem za prawdziwe życie.
Zdarzają się oczywiście perełki (dokumentalne) w stylu "Boso przez świat", których wypatrujemy w programie TV, ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę.
Wiele osób nie zgodzi się ze mną.
Wielu z nas przywykło do braku dykcji u prowadzących programy i aktorów, do przekleństw i chamstwa, do muzyki, która nieustannie sączy się nam w uszy czy chcemy, czy nie - w sklepach, autobusach, u fryzjera, w poczekalni.
Wystarczy jednak odciąć się na jakiś czas od tego - i okaże się, że podawana nam papka jest niestrawna. Zabija naszą wrażliwość i poczucie piękna.
Wystarczy załączyć jakikolwiek film przedwojenny, aby zrozumieć na czym polegała dykcja.
Piosenki, które żyły dłużej niż popularność utworu - bo ludzie chętnie je nucili i śpiewali - skończyły się na początku lat siedemdziesiątych. 
                                                  Błękit jesiennego nieba nie ma sobie równych o żadnej innej porze roku.
Dzieci już dawno nie uczymy muzyki. Dziś dzieci nawet kolęd nie potrafią zaśpiewać. Zresztą Święta przestają mieć coś wspólnego z wiarą i Bożym Narodzeniem. Są fajne - więc obchodzą je wszyscy - w tym niewierzący.
Tu zaczęłabym zagłębiać się w rozważania o nauczaniu - ale to zupełnie inna bajka.
Teatr telewizji.
Kiedyś udostępniał ludziom sztuki teatralne, na które nie każdy mógł się wybrać, był oglądany powszechnie i z zapartym tchem. Królowała klasyka. Po okresie niebytu został zreanimowany, ale mam wrażenie, że w innej jakości.
Mam nieodparte wrażenie, że telewizja obniżyła loty, by dostosować się do gustów szeroko rozumianego społeczeństwa. Z drugiej strony - z takim poziomem ogólnodostępnego źródła kultury -
nie należy się spodziewać podnoszenia poziomu wiedzy i kultury społecznej.
Komu media nie pasują - zaspokaja swoje potrzeby na własną rękę. Najchętniej w gronie ludzi sobie podobnych.
Takie to rozważania towarzyszyły mi podczas podziwiania piękna jesiennej przyrody...
Dla chętnych - piosenki nieaktualne, z przestarzałą aranżacją i instrumentacją, zupełnie nie na czasie, ale za to można je zanucić - i nie ranią uszu.

2 komentarze:

  1. Też telewizji nie oglądam. Powodów jest cała masa, ale Jan Nowicki streścił to najlepiej: http://tnij.org/svyz

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać - nic ująć, czyli jak mówią starożytne gumisie na Śląsku: "szczyro prowda".

    OdpowiedzUsuń