wtorek, 24 lipca 2012

Wakacyjna nuda

Basen. Rowery. Ogród. Boisko. Koleżanki. Koledzy. Filmy w deszczowe dni.
Tak wyglądają wakacje w mieście.
Dobrze, że w okolicy mamy boiska na których można grać i w piłkę nożną i w siatkówkę i w koszykówkę. Zawsze można coś wymyślić dla zabicia nudy.
Wyjazdy na rowerze już spowszedniały. Mamy w okolicy dostęp do lasu w dwu miejscach. Żeby znaleźć się pod drzewami trzeba przedrzeć się przez ruchliwe ulice i blokowe osiedla. Drogi tyle razy przez nas uczęszczane, że już nudne. Dzieci już protestują. Kolejnej jazdy tymi samymi ulicami nie wynagradza leśna jazda ciągle nowymi dróżkami.
Nuda.
A tu nie mamy nawet półmetka wakacji.
Chłopcy - dwa żywioły - nie nadają się do żmudnego malowania i rysowania, to robili chętnie w wieku przedszkolnym. Teraz przez chwilę zajęło ich koszenie i kolejne sprzątanie ogródka. Atrakcją była też kolacja przy ognisku. Niestety, ogniska wymagają drewna, które w mieście trzeba po prostu kupić i do ogrodu przywieźć.
Wieczorami można jeszcze oglądać stare albumy ze zdjęciami, opowiadać o ludziach i minionych czasach, posłuchać muzyki, pośpiewać...
Pośpiewać! To jest to! Następuje reanimacja wspólnego śpiewania przy gitarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz