wtorek, 15 maja 2012

Słoiki

Z prędkością światła nagie i smutne drzewa w ogrodzie zamieniły się w dżunglę. Kwitną w ogrodach azalie i rododendrony. Rozkwitają kosaćce, a wszędzie cieszą oczy bratki. Pełnia wiosny - tuż przed wybuchem lata. Uświadamiamy sobie, że trwają najdłuższe dni w roku - jeszcze tylko troszkę ponad miesiąc i dnia znów zacznie ubywać. W tym czasie rosną i dojrzewają owoce. Już niedługo będziemy pożerać hurtowo truskawki, czereśnie, wiśnie i agrest, Pora już pomyśleć o słoikach i zapasach cukru do przetworów. Zamierzam zapełnić słoiki kompotami i - w zależności od cen owoców - dżemami. Jest wielką przyjemnością otworzyć taki słoik w środku zimy. Bywały lata, że zagoniona, w ciągłym "niedoczasie" robiłam tylko trzy, cztery słoiki kompotu truskawkowego, obowiązkowego w naszym domu w święta Bożego Narodzenia. W ubiegłym roku korzystając z sympatycznych cen niektórych wiosennych warzyw robiłam też zupki-bazy w słoiczkach. Tak powstawały zupy: koperkowa, kalarepkowa, botwinka i kalafiorowa, wszystkie z wiosenną marchewką, pietruszką i selerem. Powstaje w słoiku coś na kształt kompotu warzywnego, do którego po otwarciu dodaję rosół lub kostki rosołowe, makaron, czasami grysik lub ryż w zależności od upodobania i kierunku wiatru.

Takie zupki lub kompoty ładnie się prezentują na kuchennych półkach. U mnie jest ich kilka na kutych podpórkach. Postawiony kompot lub zupka ozdobione lnianym kapturkiem wyglądają bardzo apetycznie i "bardzo domowo". 
Słoikowe kapturki obszyte bawełnianą koronką z przygotowanymi etykietkami, na których można opisać zawartość słoika czekają na nowe przetwory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz