środa, 16 maja 2012

Nastolatek

Przegryzając wafelek, najmłodszy dziś zapytał: - kiedy znów będzie takie ciasto, jak w niedzielę?

Odpowiedziałam, że pewnie w niedzielę. Chociaż, nie, zastanowiłam się - w niedzielę będzie tort. Tym razem średni wkracza w trudny świat trzynastolatków. Już jakiś czas doświadczamy tego, co to znaczy mieć nastolatka w domu. Oprócz "zwykłych" problemów i trudności, dziecię które do tej pory zawsze było niejadkiem, zawsze miało niedowagę i zawsze musiało być pilnowane, by coś zjadło, to dziecię zaczęło Jeść. Chyba jednak Jeść to nieodpowiednie słowo - zaczęło Pożerać. Pół blachy ciasta drożdżowego ?- żaden problem, pod warunkiem, że w godzinę później będzie obiad. Dwie duże bułki? - ok, a co na kolację?
W taki sposób wspomagamy przemysł piekarniczy, piwowarski (drożdże), cukrownie, masarnie i serowarnie. A... i żebym nie zapomniała o tych prawie 2 litrach mleka wypijanych codziennie przez tylko jednego nastolatka... A to dopiero początek. Tak za dwa lata ten sam proces nastąpi u najmłodszego. Wtedy chyba będziemy kupować wieprzowe półtusze :-)
Już teraz po obiedzie naleśniki z półtora litra ciasta naleśnikowego są delikatną przekąską, a bułeczki, czy rogaliki z pół kilograma maki, znikają nim dobrze wystygną. Ciekawe jak sobie radzą inne mamy nastolatków?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz