piątek, 1 sierpnia 2014

Spotkanie III stopnia, czyli, jak to jest z kotami?

Pada. (nareszcie!)
Plany zbierania jeżyn trzeba odłożyć na inny termin.
Nie szkodzi, w domu zajęć nie brakuje, zaczynając od malowania niektórych pomieszczeń.
Tymczasem wczoraj, znudzona deszczem Kicia (ciągle bezimienna) skorzystała z otwartych drzwi i możliwości zwiedzenia piętra. Kuracja antybiotykowa została już zakończona, kotka wygląda zdrowo i tak się zachowuje. Wiedziona ciekawością, bez specjalnych obaw, weszła na górę i dokonała inspekcji wszystkich pomieszczeń po kolei.
Na psa jedynie psyknęła, żeby jej się nie pchał w paradę i nie wąchał zbyt nachalnie. Regis zniechęcony takim potraktowaniem ułożył się w kącie i obserwował z daleka rozwój sytuacji.
Rozglądałam się za Timonem, który nagle zniknął mi z pola widzenia, a ciekawa byłam jego reakcji na przybysza. Zapadł się pod ziemię. Siedzieliśmy wszyscy w naszym dużym pokoju i obserwowaliśmy jak Kicia ogląda i obwąchuje wszystkie kąty, gdy nagle spod jednej szafek wynurzyły się ogromne (z przerażenia?) oczy Timona i uszy przygięte do czaszki. W panice obserwował ruchy "Obcej".
Kiedy kotka podeszła do niego czmychnął w inny kąt. Kicia poszła z nim, przysiadła w pobliżu i przyglądała mu się ciekawie. Kilka razy nawet sprawdziła łapką, czy ta łaciata kupka futra, która przed nią uciekła jest żywa. Kocurek zamarł w bezruchu, w takim razie kotka usiadła pół metra od niego i zaczęła się ostentacyjnie myć. Potem ułożyła się na dywanie i zapadła w drzemkę. Nerwy Timona nie wytrzymały i czmychnął do łazienki pod wannę, pakując się w pułapkę, bo Kicia poszła za nim, a stamtąd ucieczki już nie było. Odwołałam kotkę i zamknęłam drzwi, by odstresować kocią łajzę uciekającą w popłochu przed drobniutką przedstawicielką własnej płci pięknej.
Przyszła mi do głowy taka myśl - jak to jest właściwie z kotami? - bo o tym, że w spotkaniach pana i pani u psów, zwykle pani wykazuje przewagę i tendencje do rządzenia, to wiem, Zwłaszcza w okresie miłosnym suczki dobitnie wyrażały swoje uczucia względem poznanych panów: albo ulegały awansom, albo przeganiały niechcianego adoratora, gdzie pieprz rośnie, nie bacząc na jego rozmiar i siłę.
Tu nie mamy (na szczęście) do czynienia z okresem godowym, ale może jednak kotki mają "zwyczajową" przewagę mentalną nad kocurami?
Ktoś wie?

1 komentarz:

  1. Z kotami bywa bardzo różnie. Timonek jest wyraźnie kocurkiem tzw kanapowym. Są koty bardziej samodzielne i zawadiackie. Moja kotka pochodzi od dzikiej kotki - całymi dniami przebywa na podwórku lub drodze. Jej dzieci też to znaczy ma 2 córki i były 2synki ale jeden nie wrócił z wyprawy. Więc jest Złocistorudy Dori - zawadiaka, który zaczepia swoje siostrzyczki. Zaczaja się i z ukrycia rzuca się na kotkę. Respekt tylko dla mamy Kokusi. Kotki zostały wysterylizowane a kocur aby nie zaczepiał kotek nie chodził na dalekie wyprawy do wioski i nie znaczył terenu został wykastrowany. Skutek jest taki, że dalej zaczepia kotki, czasem wyprawia się w podróż ale już nie śmierdzi. Przychodzi też dziki kocurek zwany przeze mnie Chudopiszczem albo Kili drugi. Dokarmiałam go. A kotki gdy go zobaczą zwiewają. Mama próbuje bronić swego stadka ale po kilku prychnięciach wycofuje się w bezpieczne miejsce. Bywa, że kocur obcy dostawał się do domu, wyjadał kotkom jedzenie, podlewał sprzęty a moje kicie nocowały gdzieś na dworze. Złocisty próbuje z nim walczyć i choć jest większy boi się. Widziałam, że też czasem zaczajał się na moje kotki. Staram się go przepędzać gdy jest najedzony, niestety robi się wybredny.

    OdpowiedzUsuń