Wszelkie działania zmierzające do posiadania w ogrodzie własnych roślinek, a później plonów, na razie ograniczają się do działań w mini skali, na domowych parapetach.
Powschodziły pięknie pomidorki, w kolejce czeka pietruszka naciowa (oporne stworzenie), a na wysiew czekają jeszcze różne kwiatki, którymi mam nadzieję w tym roku ozdobić ogród.
Tymczasem oddając się zwykłym, żmudnym, nudnym rutynowym zajęciom domowym często prowadzę z moimi dziećmi różnorakie rozmowy. Ostatnio najmłodszy syn palnął coś w stylu "nie lubię rudych" (chłopaków).
Pytam więc, ilu takich rudych zna? Okazuje się, że żadnego.
No to skąd wie, że nie lubi? - Bo tak.
Argument nie do zbicia.
Pytam więc, którego kolegę lubi za to, ze jest blondynem, a którego, za to że ma kręcone włosy.
Żadnego. Lubi kolegów, bo są fajni.
A czy przestanie ich lubić, kiedy zmieni im się kolor włosów?
- Nie.
Dochodzimy więc do wniosku, że nie ważne, czy ludzie. których znamy są rudzi, z lokami, łysi, czy z przedziałkiem. Ważne jest, jakimi są ludźmi. Jak odnoszą się do nas, czy są słowni, uczciwi, czy nas szanują. Reszta to dodatek.
wysoki, smukły, blondyn - takie rzeczy to tylko w filmie... |
W tym wypadku wniosek jest oczywisty - nie ważne co nosisz na głowie: burzę loków, fryzurę "na Kojaka", marchewkowy rudy, czy platynowy blond - ważne, co w twoich oczach dojrzy druga połowa.
Zachwyt w spojrzeniu zastępuje wszystkie niedostatki i mankamenty fizycznej powłoki.
Patrzmy więc na swoich wybranków z zachwytem...
Idzie wiosna.
Ale się ubawiłam! Rzeczywiście jest duzo prawdy w tym co piszesz. Przypominam trochę twoja matematyce, sama jestem bardzo wysoka i do tego lubie obcasy, zawsze otaczałam się wysokimi chlopakami i przez myśl mi nie przeszło, że moge miec innego męża. A od ponad 20 lat jestem w szczęśliwym związku z niewysokim krępym mężczyzną i mało tego, nie wyobrażam sobie bym mogła byc z kim innym i ...dalej noszę z lubościa wysokie obcasy! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń