sobota, 7 września 2013

Dzielę się - rosół wielodniowy

Jako, że skupiam się na prawdziwym jedzeniu bez konserwantów postanowiłam się podzielić sposobem na unikanie kostek rosołowych, lub gotowych zup.
Wybieramy kości i okrawki z dużą ilością chrząstek i mięsa
Oczywiście wymaga to odrobinę własnej pracy, ale wyniki warte są zachodu.
Gotujący obiady często potrzebują szybkiego sposobu na zrobienie zupy - dodajemy wtedy do wywarów warzywnych kostki rosołowe, gotujemy wszystko z ryżem, kaszą, czy dodajemy makaron. Żeby uniknąć dodatku, który tak na prawdę składa się z: soli, glutaminianu sodu, dodatków aromatycznych i tylko 2% wyciągu z mięsa, trzeba mieć na podorędziu esencjonalny wywar rosołowy, który pięknie zastyga w galaretke. Tę galaretkę dodajemy do zupy zamiast kostki rosołowej, lub po rozcieńczeniu (wersja z warzywami) i dodaniu makaronu serwujemy jako wyśmienity rosół.
Po zalaniu wodą dodajemy przyprawy
Żeby mieć taką wygodę trzeba najpierw kupić kości cielęce i wołowe, kto chce dodaje mięso, kto ma dodaje kości i okrawki: indycze, kurze, kacze, gęsie i inne z których lubimy rosół (poza wieprzowymi, gdyż rosół wieprzowy ma smak charakterystyczny i zwykle jest mętny.) Rosół ze świnki dobry jest do krupników i niektórych zup warzywnych, ale to już każdy gotuje według gustu.
 Wrzucamy te kości do jak największego gara i zalewamy wodą, tak, by wszystkie gnaty znalazły się pod wodą. Dodajemy na początek ziele angielskie, liście laurowe i ziarenka pieprzu. NIE dodajemy soli. Nie wolno zalewać tych mięsnych produktów mięsnych wrzątkiem! Kto będzie potrzebował - wyjaśnię dlaczego.
Całość należy powoli doprowadzić do wrzenia i w takim ledwo pyrkającym stanie trzymać najmniej... trzy dni. Kto ma kuchnię węglową trzyma sobie gar na brzegu blachy, a tam, nikomu nie wadząc
Wszystko cedzimy przez płótno
powstaje znakomity wywar.  W czasie gotowania NIE dolewamy już wcale wody, gdyż dążymy do otrzymania gęstego, zawiesistego wywaru przeznaczonego do rozcieńczania.
Po co najmniej trzech dniach wyjmujemy z wywaru kości, a pozostałą zupkę cedzimy - najlepiej przez płótno, SOLIMY i przelewamy do słoików. Jeżeli słoiki mamy wyparzone, to najczęściej wystarczy taki słoik zakręcić. Kto chce dla pewności może jeszcze wszystko zagotować, jak wszystkie przetwory w słojach.
W zależności od potrzeb można ten mięsny wywar zużyć jednorazowo, lub po trochu, trzymając napoczęty słoiczek w lodówce.
Z kości zupełnie znikają chrząstki
Inną wersją tego zamiennika kostek rosołowych jest wywar z kości i mięsa, do którego pod koniec (np. ostatniego dnia) dodajemy warzywa, lub mieszamy z osobno ugotowanym wywarem jarzynowym. Jarzynki z wywaru zużywamy wtedy do wyśmienitej sałatki. Taka zupka, jest zwykle mniej esencjonalna, przelewamy ją więc do większych słoików.
Należy zwrócić uwagę, że po tak długim gotowaniu wszystkie chrząstki z powierzchni kości znikają i w stanie płynnym przenikają do naszej esencji. Przy bardzo długim gotowaniu można nawet zauważyć kurczenie się kości. W dziewiętnastowiecznych przepisach znajdujemy wskazówki do gotowania takich wywarów nawet przez tydzień, a później dalszego odparowywania wody - tak długo, aż otrzymana substancja, po zastygnięciu daje się kroić nożem. Zwykle tego typu galarety przetrzymywano w lodowniach i były bazą do szybkiego otrzymania smacznej zupy.
Gotowy wywar w słoikach zastyga na galaretę
Wszystkim posiadaczom psów i kotów pragnę zwrócić uwagę, żeby dokładnie przebrali ugotowane kości, i stwierdzili, które można zwierzętom podać, a które nie, gdyż wołowe i drobiowe kości długie po ugotowaniu (inaczej niż surowe) pękają w bardzo ostre igły. Za to wszystkie końcówki kości długich stają się miękkie i łatwe do schrupania.
Smacznego!

2 komentarze:

  1. Też robimy swoje buliony, tylko że nie słoikujemy a mrozimy. I krócej gotujemy.Są naprawdę lepsze niż kostka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super przepis :) Też staram się zupy gotować na kościach jeżeli tylko mam do nich dostęp. Z reguły przy okazji pobytu w mieście kupuję porcje rosołowe z kurczaka - większą ilość. Zamrażam i gdy potrzebuję ugotować zupę - wyciągam takiego gnata i gotuję na świeżo :)

    W zeszłym roku pierwszy raz zamykałam gotowe zupy w słoje. Zimą piec mi się pali non stop i mam możliwość za darmo ugotować masę różnych rzeczy i staram się to robić i potem zamykać w weki w postaci dżemów, powideł, leczo lub zup czy soków. Pomysł z gotowym bulionem zamkniętym w słoikach jak najbardziej ma sens :)

    Pozdrawiam,
    Indianka

    OdpowiedzUsuń