piątek, 8 lutego 2013

Dzień za dniem...

Dzień za dniem mija, jeden podobny do drugiego...
Praca dzisiejsza nie różni się od wczorajszej i przedwczorajszej...
Chyba dopada mnie jakieś późno zimowe zmęczenie, a przynajmniej zniechęcenie.
Biel za oknami, która tak przyjemnie zniknęła na kilka dni, znów wróciła i działa na mnie przygnębiająco.
Dla umilenia oczekiwania na wiosnę planuję prace ogrodowe.
Nie wiem nadal, czy uda mi się zrealizować swoje wiejskie zamierzenia, ale wiem że muszę zrealizować program minimum na ten rok w ogrodzie przydomowym.
Pies się starzeje i nie szaleje już tak jak kiedyś, za to dzieci rosną i mają znikome pojęcie o pracach ogrodniczych.
Oczywiście dzielnie, od zawsze, pomagają kosić trawnik, sprzątać ogród ze niepożądanych śmieci, zrywają wisienki, jeżeli te zechcą pojawić się na drzewach i wykonują inne drobne prace.
W ubiegłym roku posadziłam kilka ziemniaków - tylko po to, żeby dzieci widziały, jak się to robi i by zobaczyły, że kartofle na prawdę wyrosną.
Sadziłam też zwykle z ich pomocą kwiaty przy wejściu do domu, ale własne warzywa wyciągane z ziemi nadal są dla nich abstrakcją.
Postanowiliśmy z Panem Mężem w tym roku, kosztem trawnika, zrobić kilka grządek. Kompost czeka w gotowości, bo od lat organiczne odpadki kompostujemy.
Do tej pory korzystały z niego kwiatki.
A tu zaczynają się schody - ile tych grządek zrobić? (trzeba je będzie i tak zabezpieczyć przed psem).
I co na takim spłachetku zasiać?
Marzy mi się kilka krzaków pomidorów, wszyscy chcą dynie i naciową pietruszkę oraz koperek, a jeszcze wzdychają do zielonej fasolki.
No i sałaty.
I kalarepy.
I cukinii.
I to jest właśnie najprzyjemniejsza część prac ogrodowych: rączki czyste, mięśnie bez zakwasów, głowa nie spieczona, a w wyobraźni wszystko rośnie dorodne i piękne.
Czas podejmować decyzje, bo niedługo trzeba będzie wysiewać pomidory - mam zamiar, jak przed laty, wysiewać nasiona, by nie kupować w maju sadzonek w sklepie.
Z wielkim niepokojem czekam na wiosnę, by dowiedzieć się, czy nasz orzech pozbierał się po ubiegłorocznym osłabieniu. By go ratować musimy mocno przyciąć, albo wyciąć, rosnący niedaleko klon. Wygląda na to, że "zjada" naszemu orzechowi wszystko, co dobre - po prostu drzewa konkurują o wodę i terytorium.
W domu także z wiosną chcemy (musimy) dokonać kilku zmian. Chłopcy rosną i ich różne charaktery coraz częściej dają nam do zrozumienia, że należałoby ich rozdzielić.
Ech, wiosno!


6 komentarzy:

  1. Ech wiosno przyjdź do nas, przegoń zimę pomaluj nasz świat zielenią .I ja mam dosyć tej zimy i marzy mi się by już pojechać na działkę . Niestety musimy poczekać. Pozdrawiam cieplutko z uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy wokół wklejają na blogach zdjęcia zimy :-(
    Zima jest piękna. Zdjęcia są piękne. Ale mam już dość bieli za oknem!
    Ciepełka mi się chce!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście dłuży sie bez tej zieleni, słońca i kwiatów. Człowiek umila sobie czas rozrywkami umysłowymi a ciało też ma chęć na jakąs odmianę.Nam pomidory już dwa lata pod rząd zmarniały i nie było z nich pozytku. Jakaś choroba się rzuciłą na liście a potem i na niedojrzałe owoce. Moze w tym roku znajdę dla nich inne miejsce w ogrodzie? Bo nie mam zamiaru ich niczym pryskać, tak jak to robią moi sąsiedzi.
    Dzisiaj podobno dzień pizzy(a przynajmniej tak mówi onet). Zaraz się wezmę za pracę miła dla ducha i ciała, czyli pizzowe szaleństwo w kuchni!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i ja za Twoim przykładem w tym roku spróbuję wysiać pomidory i paprykę w domu. nie wiem tylko, czy im swiatła wystarczy od okien i czy się nie 'powyciagają". no ale ryzyk-fizyk. nasionka i doniczki mam :-)
    Planowanie ogrodu to przyjemna praca.
    Pozdrawiam i życzę szybkiej wiosny!

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas zawsze siewki w domu na parapetach stały i dały radę! Nawet jak je trochę wyciągnęło to potem w ogrodzie jakoś dochodziły do siebie.
    Olga - pomidory lepiej się mają, jak co roku zmienia się miejsce ich pobytu. Zależy na co chorują - można im pomóc naturalnymi preparatami. Od dłuższego czasu zbieram różne przepisy ma ziołowe preparaty ochrony roślin. Niestety są paskudy, na które nie ma (naturalnej) rady. Ale spróbować trzeba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też tęsknię do wiosny:) Ja mam taki malutki ogródeczek przy domu, ze nie poszaleję, ale dynie obiecałam sobie w tym roku na 100%. Pomidory to mi zawsze jakaś zaraza zeżre. Jedno czego mam dużo i dobrej jakości to ogóry i zioła różne. Zioła to moje hobby:) Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń