sobota, 10 listopada 2012

Hiszpania - Polska 1:0

To, że w Hiszpanię dotknął ostry kryzys, jedni wiedzą inni gdzieś, coś ledwo słyszeli. Ale co to znaczy - ostry kryzys?
Jako, że dziecię moje wybrało sobie nader intensywną naukę języka Cevantesa, mając także kontakt z autentycznymi, importowanymi do nas lektorkami, coś tam posłyszało.
Wdając się w dyskusję ze swoim tatusiem wywołało temat oblicza kryzysu.
Oprócz przymusowego opuszczania mieszkań, których ludzie nie są w stanie spłacać, w związku z czym rośnie liczba bezdomnych, rośnie też liczba głodnych ludzi w mieście i na wsi!
Rzecz nie do pojęcia głód na wsi.
Osobisty mój rodziciel wspominał, że nawet w ciężkich latach okupacji na wsi było co jeść.
Oczywiście różne klęski powodowały głód na wsi.
Jednak ten dzisiejszy niedobór produktów spożywczych spowodowany jest pozornym dobrobytem, lub przynajmniej dążeniem do niego.
To, że na hiszpańskiej wsi wielu stać jedynie na kilka kartofli dla całej rodziny, okraszonych jednym jajkiem, spowodowane jest współczesnym modelem gospodarki, której celem jest zapewnienie dobrobytu [czytaj - tanio pełnych brzuchów] jak największej liczbie ludności.
Efektem takich dążeń, gdzie niewielu ma nakarmić miliony, są gospodarstwa wielkoobszarowe, specjalistyczne, wielkotowarowe.
Takie gospodarstwo, to najczęściej także gwałt na naturze, bo jest ono wielohektarową monokulturą.  To podejście do zagadnień produkcji rolnej powoduje, że rzesze rolników produkują jeden, lub zaledwie kilka produktów, za to na ogromną skalę, z pomocą specjalistycznych maszyn rolniczych dostosowanych do wybranego profilu produkcji.
Kiedy jednak spada popyt na wytwór pracy farmera, zostaje on z pustką w kieszeni i brakiem widoków na zapełnienie lodówki.
Tak nowoczesność przegrywa z zacofanymi gospodarstwami, gdzie to i zagon kapusty i kartofelek i gąska i kózka...
Oczywiście, takie duże gospodarstwa mają swoje uzasadnienie w karmieniu społeczeństwa, ale jak się okazuje są też jego zgubą, gdy "coś idzie nie tak".
Zastanawiając się nad przypadkiem Hiszpanii (w Grecji nie lepiej, bo i ich wyssały niemieckie banki), dochodzę do wniosku, że być może nasza niby zacofana (niestety już nie tak bardzo) gospodarka rolna daje większe nadzieje na przetrwanie kryzysu tym najbardziej narażonym, a na pewno prorokuje mniejszy głód na wsi.
Różnorodność produkcji w małych gospodarstwach daje im nadzieję na sporą samowystarczalność. Mamy też ogromny, niezaprzeczalny skarb - ludzi, którzy pamiętają jeszcze chude lata osiemdziesiąte, gdy w sklepach stał na półkach ocet i tylko ocet.
Niestety, zdążyliśmy już także wyhodować pokolenie, które o solidnej pracy, a zwłaszcza o pracy na roli nie wie nic, a nie wiedząc NIC potrafią się taką  pracą brzydzić.
Wracając jednak do kryzysu, który może - oby nie - dotknąć nas, bo ze względu na kredyty i zależności od banków jesteśmy, jako społeczeństwo, następni w kolejce.
Mamy jeszcze perły - Ludzi-Którzy-Wiedzą.
Wiedzą jak się macha łopatą, skąd się bierze kompost, ile gnoju i gdzie podrzucić, jak wyprawić królicze futerko na czapkę, jak nasuszyć chleba i upiec ciasteczka na łoju wołowym (mniam - widział kto ostatnio w sklepie łój?). Bo w obliczu kryzysu znów trzeba będzie obsiać i obsadzić przydomowe ogródki, wyremontować stare kurniki i przeprosić się z kurzym guanem, które odpowiednio potraktowane wzmocni nasze plony.
Wiadomo, że czasy niedoboru najstraszniejsze są w mieście, a te więzi, które miało poprzednie pokolenie mieszkańców miejskich bloków (często się wstydziło) z rodzinami na wsi, bardzo często uległy naturalnemu rozpadowi. Starsze pokolenie, co to i serek zapakowało na drogę i worek kartofli wrzuciło do bagażnika, albo odeszło, albo nie ma już sił pracować.
Gospodarstwo w dawnej formie zaniknęło, ziemię wchłonął rolnik wielkoobszarowy, albo zostało przejęte przez młodego i unowocześnione = zekonomizowane = nastawione na określony rodzaj produkcji. Tak właśnie znikają z zagród gąski i baranki, a rolnik kupuje mleko w kartoniku w najbliższym spożywczaku.
Kiedy wczytuję się w forum hodowców świń okazuje się, że NIKT z młodych już nikt nie wie, jak się chowa jedną świnię przy domu - tak dla siebie i przy okazji.
Nie było potrzeby - umiejętność zaniknęła.
Dziś hodowca wie tylko, że daje się świniom "starter, grover i finiszer" i zna się na smoczkach do pojenia tychże.
Gdzieś zaginął w narodzie instynkt samozachowawczy.
Wszystkim, a na pewno większości wydawało się nagle, że dobrobyt będzie trwał zawsze, chociaż historia uczy, że to nieprawda (może to wina ograniczania nauczania historii?)
Zaginął ten instynkt samozachowawczy, który trwał prze tysiące lat, który kazał rodzicom pokazywać jak się orze, nawozi, sieje, zbiera... Na forum hodowców kur spotkałam pytanie "jak długo kura chodzi w ciąży?". Pomijając ewidentne wagarowanie w okresie szkolnym - mamy świadectwo tego, co potrafi młodzież. Toż to kandydaci do wyginięcia w pierwszej kolejności.
Jak temu zaradzić?
Nawet, gdy nie mamy ogrodów, możemy dzieciom pokazywać różne rzeczy, opowiadać, posiłkować się wszechobecnym internetem. Bo dziecko samo po tę wiedzę nie sięgnie - dla niego nie jest ani ciekawa, ani w życiu codziennym potrzebna - taki abstrakt, z którym nie wiadomo co zrobić. Szkoła na pewno nie sprawdzi się w tym względzie.
Moje dzieci wiedzą jak wygląda ciemna i pachnąca ziemia powstała po zmineralizowaniu kompostu. Pokazywałam, jak wysiewa się nasionka w ziemię. Sadziłam kartofle w ogrodzie w śmiesznych ilościach, tylko po to żeby dzieci zobaczyły, jak się to robi.
Może ta wiedza nigdy im się nie przyda - oby!, ale dzięki niej świat, który je otacza po pierwsze staje się ciekawszy, a po drugie bezpieczniejszy.
... nie rozdziobią nas kruki i wrony... - chociaż upodobały sobie opadłe orzechy w moim ogrodzie. Zawsze znajdą się jakieś orzeszki nie zebrane.

 


6 komentarzy:

  1. Witam,
    proszę zwrócić uwagę na tytuł postu - jest tam chyba niezamierzony błąd literowy.
    Pozdrawiam, Tomek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to mało zrozumiałe, ale punktacja dotyczyła kryzysu:
      Hiszpania wyniszczenie ludzi kryzysem 1 : 0 Polska wyniszczenie ludzi kryzysem (na pewno bliżej zera)

      Usuń
    2. Witam ponownie,
      może niedokładnie się wyraziłem, chodziło mi o słowo Hiszpania w którym pisze "Hiszoania".
      Co do wyniszczenia kryzysem to może mamy tylko odrobinę szczęścia (przewagi) ponieważ Hiszpania pierwsza poległa. Ale równie dobrze to my mogliśmy być na ich miejscu. Zresztą, co jest bardzo smutne, to nasz rząd usilnie pracuje nad dogonieniem Hiszpanii i Grecji.
      Pozdrawiam, Tomek.

      Usuń
  2. Niestety wszystko to prawda. Dzisiejsze społeczeństwo jest wręcz bezbronne w obliczu kryzysu. Uzależniliśmy się prawie całkowicie od obecnego podziału pracy.
    To dziwne bo jak się zastanowić to mogliśmy się uzależnić od komuny i dawnego sposobu myślenia i działania. Jednak rozstaliśmy się z nim z łatwością chociaż komuna panowała u nas znacznie dłużej. W dawnym systemie nie wystarczyło tylko pracować, człowiek musiał również zabiegać o żywność i inne środki do życia. To pochłaniało więcej czasu i wymagało wysiłku oraz wiedzy ogólnej.
    Dzisiaj można kupić wszystko. Podejrzewam przy tym, że obecny podział pracy promuje ogólne lenistwo i brak myślenia w znacznie szerszym stopniu niż w dawnych czasach. Ponieważ pracując możemy zarabiać wystarczająco na konsumpcję.
    Chociaż niby dużo pracujemy to każdy ogranicza się tylko do wąskiej dziedziny i poza nią nie wychodzi. To trochę ogranicza człowieka bo nie musi on sobie zadawać trudu aby myśleć i wiedzieć coś więcej niż tylko to co jest mu wygodne i potrzebne dla jego miejsca w systemie.
    Pozdrawiam, Tomek

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrobyt, schematyzm, procedury, zawężenie wiedzy i ogólne rozleniwienie doprowadziły nasz naród do tej samej sytuacji społecznej, jak w Polsce tuż przed rozbiorami. Wtedy też liczyła się pełna piwniczka. zastawiony stół i pełna kiesa - bez względu na to kto i za co płacił. Boję się, że obudzimy się dopiero, z szeroko otwartymi oczkami, gdy będzie już za późno, a nie interesujące się dotąd niczym pasibrzuchy będą pytać - jak to się mogło stać?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja jest podobna jak przed rozbiorami i podobnie "będziemy" się dziwić, że "państwo nie zdało egzaminu" bo przecież jest tak dobrze.

      Usuń