sobota, 22 sierpnia 2015

Entliczek, pentliczek...

Mam taką sąsiadkę, u której w ogródku rosną jabłonie.
Jakimś sposobem w tym roku owe jabłonie obrodziły nieprawdopodobni. Do tego stopnia, że jedna gałąź się złamała, a większośc skłania sie pod ciężarem owoców do ziemi.
Sąsiadka, mocno starsza pani, zresztą poza domem poruszająca się wyłącznie na wózku, a i w domu w większości na kołach, nie ma sił, ani celu by owe jabłka przerabiać - bo i komu? Sobie kilkanaście słoików musu, kilkanaście słoików kompotu, i dość. Wystawiała kiedyś takie wyzbierane jabłka w torbach przed bramę, żeby ludzie mieli z nich pożytek. Nikt nie brał, za to dzieciaki używały ich, by rzucać do celu.
Znalezione obrazy dla zapytania w jabłuszku robaczekPoprzedniej niedzieli podwiozłam sąsiadkę pod dom, a ta pyta - Nie chce pani jabłek? Tych opadłych, bo na drzewie jeszcze niedojrzałe, ale i na nie przyjdzie ochota. Żal patrzeć, jak się marnują, a nikt nie chce.
Przy moich przepastnych "zjidziach" jeszcze bym miała pozwolić na marnowanie owoców? Nie ma mowy.
No więc zachodzę do sąsiadki, jabłuszka zbieram, przy okazji zostając chwilę na babskie pogaduchy, co starszą panią bardzo cieszy. I tym sposobem już drugi tydzień przerabiam jabłka. Na dżemy, na mus, na kompoty, a jak nastanie czas dojrzałych, to pewnie będą jeszcze suszone. I nie zapomniałam, że babcia suszyła obrane z jabłek skórki i mieszając je z innymi suszonymi owocami i ziółkami zaparzała w zimie, żeby nam podać doskonałe picie. Dziś po raz kolejny zajadamy się doskonałą szarlotką z grubą warstwą nadzienia.
Ogrodowe jabłuszka oczywiście są ekologiczne, więc z obieraniem i wybieraniem trzeba się mocno natrudzić.
Niedługo będzie u mnie jak w tym wierszyku Brzechwy:
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,

W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.

Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,

A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.

Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.

Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,

A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,

Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!

No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz