środa, 12 sierpnia 2015

cała przyjamność...

Przyjemności dzisiejszego dnia już za mną.
Mowa oczywiście o cudownym porannym chłodzie.
Cała przyjemność, to wstać o świcie i z kubeczkiem kawy wyjść do chłodnego ogrodu, by ją w spokoju wypić. Ruch na drodze dopiero się zaczyna, więc hałas dobiegający z niedalekiej E 16 jeszcze nie wygania do domu.
Kilka chwil napawania się ćwierkaniem wróbli i skrzeczeniem srok, wchłanianie porannej wilgoci przez skórę, a potem powrót, by zamykać okna - najpierw te od wschodu, a po chwili wszystkie inne.
Prognoza pogody nie napawa optymizmem.
Wiem, że kiedy przyjdą mrozy będziemy z nostalgią wspominać żar lejący się z nieba, ale w tej chwili, jak wielu innych, jestem zwyczajnie upałem zmęczona.
Wróciłam do domu. Dzieci jeszcze śpią, więc odłożyłam domowe prace, by ich nie budzić.
Zabrałam się za codzienna "prasówkę". A tam? Konkurs plucia do celu. Cóż z tego, że rzetelni dziennikarze demaskują kombinacje i przekłamania, skoro tabloidy i tak podadzą swoje.
Chyba zabiorę się za jakąś cichą pracę, na przykład przygotowanie kwiatków do galandy przeznaczonej dla pewnej sympatycznej małej dziewczynki. Może kolorowe szmatki poprawią mi humor.
Żeby tak jeszcze mieć choćby malutkie pomieszczenie z chłodzeniem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz