środa, 23 maja 2018

Koty

Nie ma psa, więc dom opanowały koty. Robiły to już od dawna, ale teraz nie mają już żadnego straszaka.
Tymon, który stracił wyłączność
Tymon nadal ze zdziwieniem przyjmuje panoszenie się Tary, która krok za krokiem zajmuje kolejne obszary jego terytorium. Ostatnio czara jego goryczy się przepełniła, gdy jego, i zawsze tylko jego, miejsce na moim łóżku zostało zajęte przez małego zbója, a może pirata, jakim jest Tara. Kotka jest z całej trójki najmniejsza, ale chyba dlatego ma za sobą najgorsze przejścia. Pisałam kiedyś o dwóch kotach porzuconych przez wyprowadzającego się sąsiada. Kociaki dwie zimy wałęsały się po okolicy. Do nas bały się przyjść ze względu na psa. Karmiła je sąsiadka, a w największe mrozy łapaliśmy kotkę (kocurek gdzieś znikał) i przetrzymywaliśmy w biurze Archanioła. Potem kicia znów wybierała wolność. Bura, w paski, typowy dachowiec ma bidulka oberwany kawałek uszka i brak części ogonka.

Maciej - kot dekoracyjny
Tara - pirat po przejściach
Drugim kotem, który wybrał nasz dom w miejsce przymusowej wolności jest Maciej. Ślicznej urody rudzielec, który nauczył się gadać i paszczowo upomina się o jedzenie. W dodatki wspaniale mruczy. Wystarczy raz głasnąć, by włączył mruczawkę. Czasami śpi i mruczy. Potrafi nawet jednocześnie chrapać i mruczeć przez sen. Koty po przebytej biedzie nie są wybredne, a w odróżnieniu od Tymona, który mięsem wyłącznie się bawi, otrzymane mięso zjadają. Wolę dać im mięsko do miski, niż czekać, by same polowały, a bywało, że przynosiły swoje zdobycze, by się pochwalić. Nie chcę, by skończyły jak nieodżałowana Kicia, która zakończyła swoje życie w okropny sposób po zjedzeniu podtrutej myszy. Wszystkie koty snują się za mną po domu, siadają koło mnie, jeżeli przysiądę w ogrodzie i zupełnie nie reagują na moja obecność podczas snu. Mogę chodzić koło nich i robić różne rzeczy - ani drgną. Po zachowaniu kotów wiem kto właśnie wszedł do domu. Wejście Kasi lub Archanioła nie przerywa im snu, na Franka podnoszą głowę, chwilę nasłuchują i śpią dalej. Na wejście średniego - znikają. Maciej i Tara nie pozwalają się brać na ręce, ale bardzo lubią mizianie. Zdarza się od czasu do czasu, że któreś z nich wejdzie bez ostrzeżenia na moje kolana, nie ma natomiast mowy, żebym to ja któregoś tam usadowiła. Jedyny Tymon wygląda na szczęśliwego, gdy go zawołam i pokażę, że może u mnie siedzieć.
I tak, zupełnie niezamierzenie, mamy dom pełen kotów...



2 komentarze:

  1. Witam cię bardzo serdecznie w ten piękny majowy poranek fantastycznie mi się czytało twój post widać ile miłości jest w tobie do tych kociąt cudownie że znalazły fantastyczny dom i że mają człowieka który nie kocha Piękne są te twoje kocięta Pozdrawiam cię serdecznie przesyłam mnóstwo pozytywnej energii tobie i twoim bliskim


    💁 odnowionaja.blogspot.com

    Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .

    Pozdrawiam serdecznie Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, że koty jako pupile są całkiem miłe. Tym bardziej, iż ja także posiadam u siebie ciekawego kotka. Strasznie podoba mi się to co napisano w http://allgreen.pl/co-wplywa-na-dlugosc-zycia-kota/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że kociaki są całkiem popularnym zwierzęciem domowym.

    OdpowiedzUsuń