niedziela, 9 czerwca 2013

Ułomność internetu

Jak zwykle latem poruszam się na rowerze, gdzie tylko się da.
Wczoraj wybrałam się do bratanków, czyli tak naprawdę do innego miasta.
Mam do przejechania jakieś sześć do ośmiu kilometrów w jedną stronę i zwykle wybieram jazdę jak najmniej ruchliwymi ulicami. Najkrótsza droga jest nieosiągalna dla rowerów.
Jadę więc sobie bocznymi ulicami, tam gdzie jest zielono i gdzie mogę zaglądać do różnych ogrodów. Na jednej z tras mam nawet łąki, na których już dawno nie pasło się żadne zwierzątko oraz pola uprawne, na których jeszcze coś się uprawia. Trasa zahacza też o brzeg lasu.
Wczoraj, w drodze powrotnej goniłam mijającą już burzę. Jechałam przez parujące na gorącym asfalcie kałuże, znad których unosiły się malownicze mgiełki. W dodatku tuż po ulewie, ptaki ogłaszały swoją wielką radość z powracającej pogody, we wszystkich znanych sobie tonacjach.
A na dodatek po tak obfitym deszczu w gorący dzień zniknęły wszystkie codzienne zapachy, a powietrze wypełniło się aromatami parujących roślin. Przypomnę, że mamy teraz okres kwitnienia czarnego bzu. Moja jazda przez chwilę przypominała poruszanie się w miodowej mgle: słodkiej i aromatycznej. I tu właśnie tkwi ułomność internetu. Mogę pokazać urok kłębiących się chmur i przedstawić śpiew ptaków, ale nie ma sposobu, by przedstawić ulotny aromat przesyconego słodyczą powietrza po deszczu...
Dziś natomiast moja przejażdżka rowerowa zakończyła się tylko jednym wrażeniem zapachowym - wszędzie między ogrodami pachnie rozpalonym grillem, za to na spacerach i rowerach - pojedyncze osoby...

PS
Zagadka

8 komentarzy:

  1. TAK !!! Najlepsza rzecz na świecie ( zaraz po lodach waniliowych z ajerkoniakiem!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj burza zaskoczyła mnie na dłuższym spacerku.Nie zdążyłem przed nią uciec,trochę zmokłem.W tej chwili też"toczą beczki"tam na"górze".
    Zagadka-jak wyżej!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas grzmi co chwila, chmury przewalają się cały dzień, ale deszczu było bardzo maleńko. Mimo, ze niedawno wszyscy narzekali na długotrwałe opady, kilka dni wystarczyło żeby gleba znowu była sucha. Chyba jednak tym razem ucieszę się z gorąca - przynajmniej moje pomidorki zaczną rosnąć...

    OdpowiedzUsuń
  4. O, a ja w tym roku śmigam cały czas na rowerze
    i w ogóle widzę ,że u nas rower stał się strasznie modny...

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas na rowerach to tylko dzieci i młodzież. Czasami, (bardzo rzadko), można spotkać młodą mamę i tatę z dziećmi na rowerach, gdzieś w lesie. Towarzystwo obowiązkowo w kaskach, rękawiczkach i stosownych spodenkach. Na co dzień panie w "moim wieku" tylko na piechotę drałują. RAZ spotkałam panią starszą od siebie na dwóch kółkach. Wszystko to miastowe towarzystwo strasznie poważne i dostojne, albo po prostu leniwe (?) wyłącznie na podeszwach się przemieszcza, często dostojnie na szpileczkach. Tylko pojąć nie mogę, że te panie, co muszą taszczyć zakupy w rękach (bo nie mają samochodu) tak się męczą dla dostojeństwa i szpileczek. Ja tam od ładnych butków nie stronię, ale na wyjścia towarzyskie, a nie po to żeby mięsko i kartofle ze sklepy przytaszczyć. Uff...

    OdpowiedzUsuń
  6. To znaczy,że ten"Przerywnik"był dla mnie!!Bardzo Ci Gabrysiu dziękuję za te cudeńka.Wszystkie na pewno znajdą swoje miejsce w moim domu,bo są piękne.Ja uwielbiam"surówkę lnianą".Mam wykształcenie włókiennicze.Pracowałem wiele lat przy produkcji tkanin lnianych,bawełnianych,haftów maszynowych,frotte,drukowane i powlekane.Ale to już tyko miłe wspomnienia.Zostawiłem sobie na pamiątkę trochę"surówki"z polskiego lnu,jeszcze pachnie"moczonym lnem".Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Olsztynie rowerem poruszałam się wszędzie, teraz trochę za duże odległości, a z psem chodzę piechotą.
    Może kiedyś będzie już internet 4d?
    Od razu wiedziałam, że to koktail truskawkowy, właśnie go piję ;-)

    OdpowiedzUsuń