niedziela, 17 marca 2013

Słoneczko świeci, nos marznie

Mamo - kiedy będzie ciepło i będzie można znowu jeździć na rowerach. Pytanie córki.
Mamo - kiedy będzie tak ciepło, że można będzie pójść na rolki. Pytanie starszego syna.
Mamo - mogę wziąć deskorolkę? Pytanie najmłodszego.
Drugi dzień słońca i już ich nosi.
Jeszcze kilka dni temu cieszyli się, że znowu spadł śnieg [!], ale już nawet im się przejadło.
Wczoraj polecieli na boisko grać w piłkę, a ja cierpnę, że się który pochoruje.
Zima przeszła bez sensacji, wolałabym więc nie mieć szpitala, gdy będzie się robiło coraz cieplej.
Wiosna po prostu stała się koniecznością!
Dziś jak w każdą niedzielę spędziłam mnóstwo czasu w kuchni, dlatego na pocieszenie poczytałam sobie o różnych roślinkach ogrodowych i o kwiatkach, w tym o mojej ulubione nasturcji.
Jest nie tylko śliczna, pożyteczna w ogrodzie, ale i ale lecznicza.
Warto ją zasiać.
Widzieliście, że przyciąga do ogrodu mszyczniki - owady atakujące larwy mszyc?
No i kwiaty można zjeść, z pąków kaparki zrobić, a całość do leczenia wykorzystać.

Wyspiański pięknie ją namalował w krakowskim kościele franciszkanów.


4 komentarze:

  1. W domu pod kloszem dzieciak nie nabierze odpornosci. Ja nawet rozumiem Twoje obawy o ich zdrowie, ale one musza sie wyszalec i wytaplac w blocie, a nawet przywlec do domu katar. Inaczej sie nie da, bo pozniej byle bakteria je rozlozy na ament.
    U nas nie bylo dzisiaj ani minuty slonca, za to popadywal sniezek, ale od razu znikal. Na szczescie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam dzieci pod kloszem nie trzymam - ciągle gdzieś biegają. Tej zimy żadne nie było chore, dlatego teraz boję się, że jak na widok słońca dostaną amoku nie licząc się z temperaturą, to mogą to odchorować z nawiązką. Gra w piłkę na boisku przy minus 5 stopniach nie należy raczej do rozsądnych zajęć - a takie już mają zapędy. I w dodatku - czapki nie ubiorę, bo świeci słońce. Potem przychodzą z sinymi uszami. A mama zrzędzi. A potem walka żeby łyknęli syrop, albo dali wypędzlować gardło - bo boli i trzeba to zrobić zanim się zupełnie rozłożą.
      Mój średni bardzo rzadko choruje, ale jeżeli mu się to zdarzy, to zawsze poważnie. Najmłodszy za to przez wiele lat chorował o każdej porze roku. Za sukces sobie poczytuję coraz lepsze uodpornienie go. Córa za to nie choruje, ale co trochę funduje sobie jakiś katar albo takie rozmemłane przeziębienie. Tej zimy prawie wszystko przeszło bokiem. I niech tak zostanie!

      Usuń
  2. Moja córka dziś powiedziała: " Mamo zobacz jak pięknie na dworze choć nalejemy do basenu wodę i popływamy!!! OOOOO i grilla zrobimy!!!! hahahha :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecko wypowiedziało na głos życzenia wszystkich zmęczonych zimą...
    Oj, żeby tak zechciało się spełnić !

    OdpowiedzUsuń