wtorek, 12 marca 2013

Kolejny dzień

Pobudka.
Śniadanie.
Dzieci do szkoły.
Sprzątanie.
Pranie.
Gotowanie.
Po drodze udało mi się wysiać kolejną odmianę pomidorów.
Jako pomysłowy Dobromir, zamiast kupować doniczki do rozsad wykorzystuję obcięte butelki po mleku, którym robię w dnie stosowne dziurki.
Mamy z koleżanką umówioną wymianę roślinek. Ona wysiała paprykę i coś tam jeszcze.
Na inne roślinki jeszcze trochę za wcześnie.
Z utęsknieniem wypatrujemy ocieplenia żeby zająć się ogrodem.
Wrócił najmłodszy ze szkoły i nie wiedzieć czemu wspomina wczorajszą lekcję historii.
- Mama, a ja już umiem o Tutenchamonie i pani opowiadała o jego grobowcu.
- No to z kiedy ten grobowiec ? - zdaję mało precyzyjne pytanie.
- Z poniedziałku.
Obecni wybuchają śmiechem, a młody nie wie o co chodzi.
To przypomniało mi relację z rozmowy podobnego rodzaju.
Moja koleżanka (K) od papryki relacjonowała mi swoją rozmowę z mężem (M) na nasz temat.
Rzecz miała miejsce podczas jazdy samochodem wiele lat temu, gdy jechali by się m.in. spotkać z nami. Były to początki znajomosci.
(K) - Jak się nazywa żona Gabrysia ?
(M) - Gabrysia (?) intonacja męża pozostawia koleżance wątpliwości.
(K) - No. Żona Gabrysia - jak ma na imię?
(M) - Gabrysia.
(K) - No przecież się pytam o Gabrysia. Jak ma na imię jego żona?
(M) - No przecież trzeci raz ci mówię: żona Gabrysia ma na imię Gabrysia!
(K) - Aha...

2 komentarze:

  1. Dzień jak co dzień ale już z myślą o wiosennych rozsadach, które będą czekać by je wsadzić do gruntu. Fajny dowcip, pozdrawiam ciepło bo niestety zima powróciła.

    OdpowiedzUsuń