Czasami życie sypnie nam piaskiem w oczy i wtedy przestajemy dostrzegać urodę świata.
Przez chwilę wydaje się, że wszytko zrobiło się złe i brzydkie. Czasami spotyka się ludzi, którzy jak dementorzy z "Harrego Pottera" wysysają z nas całą radość życia. Chciałoby się wtedy zamknąć oczy i zaczekać, aż z łzami spłynie całe zło. Niestety ono nie znika, ale organizm w odruchu samozachowawczym znów powoli podsuwa nam obrazy wszystkiego, co dobre.
Kiedy człowiek ma w oczach uwierający piach tego świata - trudno pisać o rzeczach miłych - na szczęście każdy kurz kiedyś opada.
W tym tygodniu miałam okazję odwiedzić Miechów. Po drodze, jadąc przez Jurę, chłonęłam wszystkie ostatki jesiennych kolorów. Podziwiałam świetliste buki, które otaczały nas kolorami i z góry i z dołu. Niestety - w czasie jady nie dałam rady robić zdjęć. Udało mi się pstryknąć ryneczek tego urokliwego miasteczka.
Sezon na słodkie bułeczki z marmoladą trwa.
Kiedy te się przejedzą przyjdzie kolej na cynamon, na masę orzechową i co tylko jeszcze dzieci wymyślą. Bułeczki mają cudowną właściwość znikania z blach jeszcze przed wystygnięciem - na zdjęciu efekt kilkuminutowego oczekiwania na schłodzenie.
Popołudniami pachnie w całym domu ciastem i palonym drewnem. Nasza kozunia, choć maleńka spisuje się znakomicie podnosząc temperaturę w całym domu.
Niestety - postanowiliśmy się z nią rozstać.
Zmieniamy sposób ogrzewania (ceny węgla potrzebnego do co!) i w miejsce malucha, który na początku miał spełniać role wyłącznie ozdobne, uprzyjemniać nam życie zapachem drewna i żywym ogniem, musimy wstawić solidny piecyk o określonej mocy. Będzie nas grzał, przy mniejszych spadkach temperatury. Jedyna pociecha, że dalej będzie pachniało drewnem...
I na koniec humoreska z życia. Siedzi sobie któregoś wieczora, tuż obok mnie córcia moja jedyna, uczy się hiszpańskiego intensywnie, ale przez ramię czasem mi zagląda. Ja zaś, jak to wieczorami - czytuję różne blogi. Tym razem na ekranie był Las Mira. Patrzy ta moja córa, patrzy, brwi marszczy i mówi - tu błąd jest - ma być "las miras"! (zaimek "las" wskazuje liczbę mnogą i wymaga stosownej końcówki).
Tak to nauka zaburza spojrzenie na LAS.
Sądząc ze wstępu Twojego wpisu nie było zbytnio fajnie. Mam nadzieję że złe chwile minęły.
OdpowiedzUsuńMoże byś zapodała przepis na bułeczki. O ile nie jest zbytnio skomplikowany chętnie skorzystam.
Kozy żal, nie ma szansy aby z Wami została ? Rozumiem że jest ona dodatkowym zródłem ciepła w domu ?
Pozdrawiam
Ja również tęsknię do takiego prawdziwego domowego ognia :)a bułeczki wyglądają i pewnie smakują rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ilona
Good post. I will be going through a few of these issues
OdpowiedzUsuńas well..
Check out my website; cash advance pittsburgh pa