czwartek, 26 kwietnia 2012

Wielki wybuch

 Jeszcze tydzień temu nieśmiało kwitnąca, tuż przy ziemi, niezapominajka była rzeczą niezwykłą i wprawiającą w bezdech. Dziś, gdy patrzę za okno widzę miliony kwiatów. Po kilku deszczowych i chłodnych dniach nastąpił wybuch życia. Nie ma takiej siły, która powstrzymałaby wzrost roślin bez ich zniszczenia. Siła życia jest tak wielka, że przesuwają głazy, przebijają się przez asfalt i rozsadzają beton.

Małe niepozorne kwiatuszki na agreście podobnie jak wszystkie inne, kolorowe zwiastują nam pełne spiżarnie. Teraz tylko musimy dbać o owady - te maleńkie stworzonka, bez których nie moglibyśmy istnieć. Dlatego zanim kupimy jakiekolwiek środki chemiczne do użytku w ogrodzie, dobrze się zastanówmy komu zrobimy nimi krzywdę - w efekcie końcowym S O B I E ! Mamy tyle literatury i informacji łatwych do znalezienia, które mówią nam jak dbać o ogrody bez szkodliwych preparatów. Cierpliwym polecam jeden z moich ulubionych blogów na temat permakultury (prawy margines mojego bloga).
Z ziemi wychynęły już całkiem spore liście rabarbaru. Cierpliwie czekamy aż podrosną, ale cała rodzina ma już apetyt na wiosenne ciasto z rabarbarem.
Szycie? - kwieciste podkładki zostały ukończone i nim pomyślałam o zdjęciach znalazły nowy domek.
Na swoją kolej czeka kraciasty króliczek.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Panna młoda

Ania z Zielonego Wzgórza miała za oknem drzewo, które obsypane wiosennym kwieciem było przez nią nazywane Panną Młodą. Teraz takie panny królują w ogrodach - także w moim. Rozrosła się u mnie czereśnia, która jako dzikus z pestki wyrosły owoce ma maleńkie, ale za to bardzo słodkie i aromatyczne.
Wracając do szycia... Dziś zamiast kończyć podkładki zabrałam się za koszyk. Stał sobie na kredensie od świąt - pewna bardzo miła osoba przyniosła w nim słodycze dla dzieci. "Wzięta z zaskoczenia" tym gestem nie mogłam się natychmiast wywdzięczyć, dlatego zabrałam się dziś za jego obszywanie.

Przy rączce zawisł "pomponik" z perełką oraz "bąbelki" i serduszka.
Serduszka z każdej strony prezentują się inaczej.
Cała rączka została obszyta zieloną łączką. Środek koszyka to jasno seledynowy materiał obszyty na zewnątrz soczystą zielenią i koronką z bawełny.
Poszalałam sobie. Cały koszyk będzie kompletem z wcześniej uszytymi podkładkami na stół.
Koszyk dotarł już do miejsca przeznaczenia, dlatego nie mam już szansy żeby jeszcze raz zrobić zdjęcia - niestety dopiero po zgraniu na komputer pokazały swoje nieostre oblicze. Trudno, ogólny zarys udało się przekazać...

Kiedyś pisałam o cieście drożdżowym i obiecałam podzielić się sposobem na zawsze udany wypiek. Pierwszy warunek to ciepło - żeby ciasto wyrosło w kuchni musi być ciepło. Pracę zaczynam zawsze od podgrzania mleka, w którym rozpuszczam drożdże - musi być letnie - nie gorące. Dodaję łyżeczkę cukru i łyżkę mąki na pół szklanki mleka (zamieszać). Całość wlewam do miski z potrzebną ilością mąki dopiero kiedy drożdże wyjdą ze szklanki. Dodaję wtedy po kolei inne składniki ciasta. I warunek trzeci - ciasto trzeba wyrabiać co najmniej dziesięć minut - lepiej dłużej. Kiedyś wydawało mi się to bardzo trudne, a tymczasem drożdżowiec to najłatwiejsze ciasto na świecie. No może zaraz po biszkopcie...

niedziela, 22 kwietnia 2012

Szkoda róż

Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem prac ogrodniczych. Wcześniejsze sprzątanie po zimie było tylko wstępne, zaś ciepło i słońce skłoniło do zaplanowania "zasiewów". Ze względu na wielkiego i ciężkiego psa, w dodatku czującego się królem ogrodu, nie mogę zasiać i posadzić tyle roślin, ile bym chciała. W dodatku wszystko trzeba zabezpieczać przed Panem Psem. To jakaś potrzeba tych kudłatych stworzeń każe im kłaść się na świeżo skopanej (i obsianej) ziemi. Jedynie małą rabatę przy samym wejściu do domu udaje się z trudem zachować w "stanie kwitnącym".

Wysiane zostały nagietki i aksamitki. Marzą mi się jeszcze malwy przy samej ścianie domu - mają szanse przetrwać nie zadeptane przez Kudłatego.
Pracując w ogrodzie cieszyliśmy oczy cudownie kwitnącą magnolią i rozwijającymi się pąkami kwiatów czereśni i śliwy.






Niestety pełnia szczęścia została zakłócona - okazało się, że większość pnących róż nie przetrwała zimy. Cieszyły nasze oczy od kilkunastu lat, a tu nagle... Podejrzenie padło na mrozy. Wszystkie suche pędy zostały wycięte. Pozostały smutne kępki badyli sterczące z ziemi - mam jeszcze nadzieję, że jakieś pędy wybiją z korzeni. Szkoda róż...

sobota, 21 kwietnia 2012

Wiosenna burza

Noc przyniosła burzę i rzęsisty deszcz. Po nim dziś od rana świeci słońce a świat zielenieje w oczach. Rozkwita wszystko co tylko może.
Rozkwitły także moje podkładki pod talerze. Jeszcze nie skończone, wymagają obszycia brzegów niebieską tasiemką, ale ogólny zarys już powstał.
Znaleziony skrawek kolorowego materiału w kwiaty wspaniale pasuje do wiosennego nastroju, jednak musiałam go podzielić na mniejsze fragmenty żeby stworzyć komplet przynajmniej czterech serwet.
Na szycie przyjdzie czas wieczorem lub po niedzieli. Teraz wspaniała pogoda wręcz wyrywa nas z domu do prac w ogrodzie. Myślę, że to odzywa się w nas natura, która podpowiadała, że to czas, który później będzie decydował o pełnej spiżarni i pełnym brzuchu. Żyjemy w oderwaniu od pór roku i naturalnego porządku siania i zbierania, ale ten rytm przetrwał w nas i czasami odzywa się pełnym głosem. Przywykliśmy (?) do wstawania o każdej porze roku o tej samej godzinie, do wychodzenia z domu w każdą pogodę, do spędzania całych dni bez oglądania słońca i nieba, do życia, w którym nie ma pór roku. Przecież to nieludzkie. Ciemno na dworze - trzeba wstawać. Zimno i zawierucha - trzeba wstawać. Burza z piorunami i ulewa - trzeba wstać i wyjść z domu do pracy w warunkach oddzielających nas od świata. Wielu pracuje nieustannie w takim samym - sztucznym - oświetleniu, nie mając okien w zasięgu wzroku; tak że nie tylko pory dnia nie są w stanie odgadnąć, ale nawet pory roku! Szczury laboratoryjne.
Często nie wiemy co jemy, jak rośnie coś, co wkładamy do ust, w jakich warunkach żyło lub zakończyło życie zwierzę, które staje się naszym pokarmem.
Zjadamy chętnie mięsko kupione w sklepie, ale już "chłop" zabijający swoją świnię w obejściu staje się dla nas mordercą. A zabicie cielaka urasta do rangi przestępstwa.
Dziwne to podejście ludzi oderwanych od natury. Dziwne.

piątek, 20 kwietnia 2012

Podróże ...

Lato przed nami, a z nim czas podróży.
Czasami wyjeżdżamy tylko na urlop, czasami jeździmy gdzieś co weekend.
Często pakujemy i rozpakowujemy ubrania. Należy więc pomyśleć o ułatwieniu sobie życia i pakowania. Nie ma chyba osoby, która nie byłaby wdzięczna za zgrabny woreczek na skarpetki czy majtki,
zarówno te czyste (z nimi to pół biedy), jak i te, które będziemy mogli uprać dopiero w domu - ich dyskretne przechowanie w bagażu staje się kłopotliwe.
Dlatego powstały dwa kolejne woreczki - "w druzgotki", jak nazwały wzór dzieci, przez skojarzenia z popularnym filmem o czarodzieju.
Na dworze dziś cudownie grzeje słoneczko. Młode listeczki na gałęziach drzew i krzewów stają się normą, ale wszystko co kwitnie nadal przyciąga wzrok.
Nad kwitami w ciepłe dni już pracowicie bzyczą owady. W cichych zakątkach (ach, gdzie takich dziś szukać) bzyczenie pszczół staje się wspaniale usypiająco monotonne. Wtedy słoiki z miodem pojawiające się w naszej wyobraźni stają się niemalże namacalne.
Znalazłam wspaniały, kolorowy materiał w egzotyczne kwiaty - będzie kolejny komplet wiosennych podkładek...

czwartek, 19 kwietnia 2012

Radość

Święta już za nami. Zjedzone wszystkie przysmaki, dzieci zapomniały już o górze słodyczy i tylko w wazonie żółci się cudowna forsycja, a kredens przyozdabia wielka wileńska palma. Ta palma szczególnym sentymentem darzona, bo przyjechała od rodzina na Litwie. Tej, co to w Polsce mając korzenie, bez przeprowadzania się znalazła na obczyźnie. W dodatku nawet tam podzielona, bo część do Litwy przynależy, a część do Białorusi. Takich rodzin jest tam ogrom - Polaków z krwi i kości, którzy w polskości wychowani z obczyzną muszą się zmagać. Młodym czasami udaje się wrócić - przyjeżdżają na studia i tu już pozostają - rozerwani w środku pomiędzy Polską tu, a Polską, tam gdzie ich rodzinny dom, który już inną nazwę nosi...
Na pocieszenie zostało mi zdjęcie wielkanocnej baby drożdżowej - dorodna, w największej tortownicy pieczona zniknęła w jedno popołudnie - jeszcze w Wielką Sobotę.

Chociaż święta już możemy tylko wspominać, to na pocieszenie zostało nam wielkie święto przyrody.

Wszystko dokoła rozkwita, nawet magnolie mają pąki, które się lada dzień rozwiną. Po nich przyjdzie czas na drzewa owocowe. Wielki wybuch kwiatowej radości. Przed nami maj ze swoimi cudami i zielenią.

piątek, 6 kwietnia 2012

Szynki i baby

Wielkie sprzątanie za nami, wielkie zakupy za nami, a teraz trwa wielkie pieczenie. Te wielkie zakupy może nie były takie znów wielkie, niemniej, jak to przed weekendem, musiały być zrobione. Tymczasem odbywa się pieczenie. Sernik z brzoskwiniami w wykonaniu córuchny już się studzi, babkowy baranek czeka na posypanie cukrem - pudrem, drożdżowy warkocz pieczony "na okrętkę" w tortowej formie z kominkiem może nie doczekać niedzieli... Jeszcze na swoją kolej czeka serowa "pascha" - ta na szczęście nie potrzebuje pieczenia. Coś dzieci mówiły jeszcze o mazurkach lub pleśniaku. Zobaczymy jutro, jak szybko wszystko znika. Święta, co prawda tylko w rodzinnym gronie, ale i tak będzie nas siedmioro, w tym dwóch młodzieńców intensywnie rosnących, spodziewam się nagłego znikania słodkich (i nie tylko) potraw. W kuchni rozmraża się "gęś owsiana" na świąteczne obiady, za to rybka na jutro czeka w zamrażarce. I jeszcze szyneczki. Własnoręcznie peklowane wędzą się w czereśniowym dymie pilnie doglądane przez bratanka. Oby wyszły jak najlepsze, bo w tej dziedzinie nie mam wielkiego doświadczenia.
Tyle prac wykonanych, po to, by uczcić największe święto wiary, nadziei i miłości.
 Nie zapominajmy o jego prawdziwym sensie! Nie rozmieniajmy na kolorowe pisanki, kicające zajączki i piszczące kurczaczki.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Akwarium

Powstały nowe woreczki, o których chyba wspominałam. W moje ręce wpadł sympatyczny materiał w rybki. Słoneczne tło doskonale komponuje się z wiosennym słońcem. Co prawda aura znów stała się nieco zimowa, ale to bez znaczenia, bo wiosny już nic nie przestraszy.
Woreczki udały się w sam raz do torby podróżnej: lekkie, cienkie, łatwe do prania. Do żółtego materiały na wierzchu doskonale wpasowała się beżowa podszewka.
Zamiast napisów "brudny" lub "czysty" na etykietkach znalazły się buzie: smutna i wesoła. Obydwa woreczki zaciąga się zółtą satynową wstążeczką.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rodacy - bohaterom

Są jeszcze ludzie, którzy pamiętają o bezimiennych bohaterach, którzy podczas II WŚ walczyli o naszą ojczyznę, a nieprzychylne koleje losu sprawiły, że ich domy, choć w Polsce wybudowane, dziś stoją na obcej ziemi. O tych, dzięki którym dziś mówimy po polsku należy pamiętać!
Święta, to nie tylko zastawiony w domu stół - to wiara, pokój i polska tradycja! Pamiętajmy o tych, którzy tęsknią do swojej ojczyzny, bo bez nich być może nie byłoby naszej wiary, pokoju i ojczystej mowy.
Możemy dla nich zrobić przynajmniej paczki...
To tylko pudła i część produktów w trakcie pakowania. Paczki powstały dzięki ludziom o szczerych sercach z klubu volvo-off.