Wszystkim tu zaglądającym życzę w Nowym Roku:
Zdrowia, Siły, Cierpliwości,
pieniędzy w ilości zapewniającej co najmniej Spokój Bytu Codziennego,
a od ludzi Życzliwości, Przyjaźni i Miłości,
- mało oryginalnie?
Możliwe, ale jeżeli tyle się spełni, będziemy mieć dość siły i pomysłów na urozmaicanie życia sobie i innym.
Wracając do tematu.
Po wielu dniach świątecznych - błogich i miłych, ale również męczących nastał czas odpoczynku... od świąt.
Dzieci wróciły do szkoły, goście wyjechali, w kuchni zrobiło się przestronniej.
Skończyło się nieustanne zmienianie nakryć i sztućców, parzenie kawy i herbaty, wieczorne pogaduchy i siedzenie do późna.
W ramach odpoczynku dla rąk, do obiadu nie obieram ziemniaków tylko gotuję kaszę.
Kaszę u mnie lubią wszyscy (tak zostali nauczeni).
Z rozmów z różnymi osobami wiem, że kasza w wielu domach jest w pogardzie.
Dlaczego?
Mogę tylko przypuszczać.
Przez wieki kasza jaglana, czyli proso była podstawową potrawą na terenach naszego kraju. Spożywana codziennie z omastą, czyli skwarkami i/lub mięsem, a olejem w czasie postu wypełniała brzuchy naszych przodków.
Mają owe jagły tę zaletę, że doskonale smakują i na słono i na słodko.
Nie tylko proso nas karmiło, bo jak długo historia notuje uprawę zbóż, tak długo ludziom towarzyszą kasze.
Pszenna kasza manna, tak lubiana na słodko przez dzieci, od zawsze była produktem ubocznym przy produkcji mąki.
Kto dziś znajduje dość chęci, by przyrządzić ją sobie na śniadanko na mleku, z cynamonem i cukrem? Komu się chce ugotować ją na gęsto, by pokroić w kwadraty do zupy jarzynowej lub rosołu?
Na porządku dziennym od zawsze zjadaliśmy też kaszę jęczmienną i owsianą - najbardziej znaną jako płatki owsiane. Te ostatnie chyba najdłużej cieszą się powodzeniem za sprawą mieszanek śniadaniowych - z suszonymi owocami - zalewane mlekiem w miseczce.
Ale już tak zwyczajna, rozgotowana owsianka, gości w nielicznych domach. Szkoda, bo daje napęd na wiele godzin.
A taka kasza jęczmienna: ugotowana/rozgotowana z dodatkiem rosołku (lub kostki rosołowej) staje się doskonałym samodzielnym daniem.
Z czasem trafiła do nas kasza gryczana zwana hreczką i - co ważne dla uświadomienia sobie jej pochodzenia - poganką lub tatarką.
Poganie owi przybywając na nasze ziemie (bynajmniej nie w pokoju) mieli ze sobą wory tego specjału ponoć nie tylko do ugotowania, ale również przeparowanej i ususzonej - gotowej do włożenia do paszczy bez dodatkowej obróbki.
Mój mąż z domu wyniósł umiejętność powolnego gotowania kaszy gryczanej na mleku w taki sposób, by ziarenka napęczniały i zamknęły w sobie całe mleko, a potrawa pozostała sypka. Mniam.
Dużo później trafiła do nas (grubsza) kaszka kukurydziana, ze swoim oryginalnym, lekko gorzkawym posmakiem i drobna - mamałyga - kukurydziany grysik, który można przygotować na milion sposobów: na gęsto na rzadko, na wodzie, rosole, mleku, na słodko i na słono. Może być płynna albo twarda tak, że kroi się ją nożem.
Co ciekawe, mimo wielu swoich zalet uważana jest za pokarm biedoty i taki komentarz znajdziemy w wielu tekstach opiewających jej dobro.
Tu właśnie chyba dochodzimy do sedna przyczyn pogardzania kaszą.
Kojarzy się ona z biedą. I wsią.
A przecież przez kilkaset ostatnich lat, kiedy to "państwo" przestali się na co dzień objadać dziczyzną i pieczystym, również na ich stołach gościły wszystkie odmiany kaszy. Bo coś trzeba było jeść, a historia kartofla na na naszych talerzach jest znikomo krótka, w porównaniu z tym, jak długo towarzyszą nam zboża.
Do wymienionych wyżej przetworów zbożowych można dopisać jeszcze popularny ostatnio kuskus i rzadko u nas jadane sago.
To ostatnie pamiętam z dzieciństwa.
Niedostępne na naszym socjalistycznym rynku pojawiało się w naszym domu za sprawą zagranicznych znajomych dziadka.
Ugotowanie kaszy (może poza kaszą manną na mleku) zabiera o wiele mniej czasu niż obranie ziemniaków dla tej samej ilości osób. Ma też ona wiele zalet zdrowotnych, a nawet leczniczych, z zapobieganiem nowotworom włącznie.
Z całą pewnością daje wytchnienie "poświątecznemu" żołądkowi.
Może pora na powrót kasz na nasze stoły?
Ja bardzo lubię dania z kaszy i u nas w domu bywają one na stole.
OdpowiedzUsuńŻyczę aby się spełniło to co jest napisane w pierwszym akapicie ! Bo to bardzo dobre i ładne życzenia.
Pozdrawiam, Tomek.
My też jadamy kasze odkąd pamiętam. I na słodko, i na słono. Nie lubię tylko manny na mleku. Piękne życzenia. Niech się nam wszystkim spełniają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń