sobota, 3 listopada 2012

Pozorne bogactwo, pozorna bieda

Nie będzie dziś wypadu w miejsca pamięci.
Po pierwsze, "dopiero co" poświęcaliśmy swój czas krewnym, przodkom i bohaterom zapalając na ich grobach znicze.
Po drugie: aura dziś prawdziwie jesienna nie zachęca do spacerów.
Po trzecie najmłodsze dziecię było uprzejme zejść na pogranicze choróbska kaszląc dorodnie.

Dzisiejszy dzień jest doskonały do czytania blogów i oglądania zdjęć i ciekawostek z różnych stron świata.
Pod oczy podeszły mi zdjęcia ze skansenów ukazujących codzienne życie chłopów.
Te zaś uruchomiły w mojej głowie rozważania o czasach minionych i współczesnych.
Objawił mi się pozór bogactwa współczesnego i nieprawdziwość ubóstwa dawnego życia, które często fałszywie wyłania się z obrazów dawnych chałup.
Niejeden dzisiejszy blok mieści w sobie całą wieś, a może nawet kilka, a pozorna wygoda i luksus (ciepło i bieżąca woda) okupione są nadal ciasnotą mieszkania i monotonią otoczenia. 

Chałupki dawne są maleńkie, niektóre z jedną izbą, niektóre z dwoma – w tym jedną paradną. Zagrody jednak wyposażone są w potrzebne zaplecze: stodoły, spichrze, komory, piwniczki, spiżarnie i stryszki. Do tego dochodzą pomieszczenia dla zwierząt.
Mieszkania w bloku: ciupeńka kuchnia i maleńkie pokoiki, brak miejsca na zapasy i magazynowanie. Zwykłe suszenie prania bywa problemem.
Łóżka zaścielone puchatymi pierzynami i poduchami; niektóre rzeźbione, niektóre bardzo proste.
Tapczany z kołdrą z supermarketu. Wszystko proste i funkcjonalne.
Obok łóżka skrzynia, w kącie żerdź – do przewieszania ubrań. Szafy pojawiają się rzadko.
Pokoje z meblami z płyty w okleinie
Ubrania codzienne lniane i ze zgrzebnej wełny. Wełniane chusty i swetry na chłody. Grube sukno na cieplejsze kapoty.
Szafy z dżinsami i bawełnianymi podkoszulkami, polarowe okrycie na chłody i ocieplane kurtki na zimę.
Buty własnej roboty drewniane, słomiane, z łyka . Skórzane od święta, a tylko u bogatych szewskiej roboty. Buty, które się szanuje i często przekazuje młodszym.
Buty z seryjnej produkcji, u bogatszych markowe.  Buty robione przez szewca? - za dużo zachodu i cena, która pozwala na taki zakup tylko kilka razy w życiu. Niewielu się na takie zdecyduje.
Kożuszki na zimniejszy czas – proste bezrękawniki do pracy, z haftem i wykładanym kożuchem na święto.
Na zimno – tania kurtka z ociepliną lub sztuczne futerko.
Stroje paradne kolorowe, haftowane, obszywane paciorkami, z lepszych tkanin: bielonych, farbowanych, fabrycznych, „kramnych”, czyli po prostu „kupnych”.
Od święta takie same ubrania – tylko nowsze lub lepszego producenta. Na wielkie uroczystości – garnitur i sukienka, które nie mają racji bytu w zwykłym życiu
Na ścianach święte obrazy, krucyfiksy, czasami w połączeniu z polskim orłem w koronie, makatki i kilimy. Za obrazami bibułkowe kwiaty, pod sufitem barwne "pająki", wycinanki na sianach lub w oknach, ozdoby haftowane i koronkowe.
Dziś mamy na ścianach reprodukcje, grafiki, olejne bohomazy otrzymane w prezencie, lub po prostu puste ściany. Nie uświadczymy dziś ozdób zrobionych własnymi rękami, mimo, że czasu mielibyśmy więcej niż miewano niegdyś. Czas pożera dziś telewizja, a ozdoby własne są "obciachem" - nie mieszczą się w konwencji.
W kuchni wielkie piece, prosty stół, ławy, stołki, krzesła własnej roboty. Kilka garnków, gliniane misy i kubki. Ozdobne talerze wystawione na kredensie lub specjalnej półce. Sprzęty potrzebne do codziennej pracy i zabezpieczenia bytu całej rodzinie. Rzeźbione kredensy lub szafki.
W kuchni seryjne szafki – nawet jeżeli to kuchnia robiona „na wymiar” - niewiele się różni od tej składanej z pojedynczych szafek. Piec seryjny – rzadko z wymyślnymi funkcjami – liczy się cena.
Kilka sprzętów – mikser, blender. Na półkach lub ścianach kilka malowanych ceramicznych talerzy, lub misy i szkło z ikea.
Tylko w bogatych chłopskich domach zdarzają się meble fornirowane, politurowane – pojedynczo; w izbach paradnych.
Tylko w bogatszych domach znajdziemy meble z naturalną okleiną lub drewniane.
Wszystko funkcjonalne. Bez zbytku w ilości. Z literatury wiadomo, że było to absolutne minimum ubrań i sprzętów, które pozwalały na funkcjonowanie. Biednym brakowało nawet tego.
 Patrzymy dziś na tę ogólną skromność podziwiając szczegóły, wymagające artyzmu i pracowitości. Hafty, koronki, odświętne tkaniny, paciorki, muszelki, hafty których dziś już nikt nie jest w stanie zrobić. (pojedyncze osoby potwierdzają regułę).
Skromne sprzęty, skromne ubrania, proste materiały - wielu powiedziałoby, że biedne.
Nie to, co dziś.
A jednak, kiedy się zastanowimy... Zmieniły się technologie produkcji, wygląd mebli i sprzętów, ale czy rzeczywiście  kondycja ekonomiczna "ludu pracującego" bardzo się zmieniła? Zmieniły się czasy, sposoby produkcji, pańszczyznę zmieniliśmy na podatki i zus. Brak rezerw finansowych - pozostał, jak dawniej. Dalej większość ludzi żyje w wiejskich chatach, tylko tego nie widzi.
W dodatku klasy średniej - jak na lekarstwo. Bogatych zaś - jeszcze mniej. Zresztą różnie te dzisiejsze bogactwa bywają zdobywane i rzadko bywają wykorzystywane pro publico bono.
Patrzę na ogołocone zamki, dwory, kamienice, majątki, które kiedyś były finansowym zapleczem naszego kraju. Ruiny szlacheckich domów, które przetrwały zabory i dwie wojny światowe, a tabliczki opisowe głoszą, że spłonęły w 1945 roku (dzięki wyzwolicielom). Odebrane i zniszczone majątki, a dwory i pałace, które z całą premedytacją rządzących nie miały szans na odbudowę.
Oglądam pozostałości majątków, zamków, dworów odebranych Polsce na wschodzie. Patrzę na ogrom bogactwa, który został nam odebrany, perły architektury, marne resztki sztuki, które nie zostały zniszczone, a nie stanowią nawet procenta tego, co było i na co pracowały całe pokolenia.

                                             Pałac Radziwiłłów w Nieświeżu - jedno z tysięcy świadectw bogactwa i siły.
Zastanawiam się nad tym wszystkim i myślę jak bardzo zostaliśmy zubożeni.
Jak straszliwie byliśmy i jesteśmy okradani. Ogryzani do kości. 
Jak niszczone są możliwości rozwoju i wykorzystania ludzkich talentów.
Dlaczego nie chcemy widzieć naszej mizerii i tych, którzy nas do tego doprowadzają? 
Zastanawiam się dlaczego nasi architekci, projektanci, fizycy, astronomowie, chemicy, lekarze robią kariery poza granicami naszego kraju. Dlaczego nie możemy ludzkiego potencjału wykorzystać do bogacenia Polski?
Dlaczego się na to godzimy ???
Dlaczego nie chcemy widzieć ?





4 komentarze:

  1. Witaj.
    Odpowiadając na Twoje pytania posłużę się następującymi cytatami:

    G. Orwell „ Rok 1984”

    „Władza to rozrywanie ludzkich umysłów i składanie ich według własnego projektu.
    Władza nie jest środkiem. Jest celem.
    W naszym świecie będzie istnieć jedynie tryumf i samoponiżenie. Wszystko inne ulegnie zniszczeniu.”

    „ Jeśli uda się nam odciąć człowieka od jego przeszłości, odizolować od rodziny, dzieci i innych ludzi, będzie lojalny tylko wobec partii (władzy).
    Jedyną miłością będzie miłość do Wielkiego Brata.
    Zniszczymy wszystkie konkurencyjne przyjemności.
    - Jeśli chcesz wiedzieć jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz.
    Wiecznie.”

    „ Kontrolujemy życie na wszystkich poziomach. Tworzymy ludzką naturę. Ludzie są niezwykle podatni na wpływy.
    A może wróciłeś do swojej starej idei powstania proletariatu?
    Zapomnij o tym. To bezradne zwierzęta. Ludzkość to partia.( elity władzy i biznesu)”

    Oraz cytat z książki C. J. Cherryh pt. „ Region Węża”

    "Nauczcie ich luksusu. Zdeprawujcie , a zawsze będziemy ich mogli kontrolować. Dajcie im poznać pracę i zapłatę i płaćcie im bezczynnością i ambicjami. W ten sposób będziemy zawsze nimi rządzić.”


    Na podstawie tych cytatów wystarczy przeanalizować naszą rzeczywistość i odpowiedź gotowa.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Gabrysiu :)
    Ja tu cytatów przytaczać nie będę ,ale wiadomo że jest inaczej niż dawniej , i tu nawet nie chodzi o zbytki czy inne dobra ale o ludzi , stajemy się snobami wpatrzeni we własne ego , dzieci łapią zachowania z bezmyślnych programów , lub od nas dorosłych i już są od małego nastawione na branie a nie dawanie .
    Kiedyś dziecku wystarczyła np. jedna lalka , ulubiona , wyczekiwana a teraz , i z 10 jest mało :)
    Pozdrawiam Ilona

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtedy było dziesięć razy mniej ludzi niż dzisiaj. Zmieniły się środki produkcji, bo takiej ilości ludzi nie da się inaczej utrzymać. Ale nic poza tym się nie zmieniło, niczym się nie różnimy od poddanego cesarza czy cara.

    I podejrzewam, że człowiek z tamtych czasów mogłby napisać coś podobnego, tyle, że e drugą stronę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie boli i szokuje to, że teraz za "biedotą" z w miarę ustabilizowanym życiem, nie stoi NIC. Nie ma ponad nimi bogactwa magnatów i osób żyjących w zbytkach, zamków, pałaców, dworów pełnych bogactw, ludzi którzy w razie potrzeby ojczyzny tymi majątkami służyli: wystawiali wojsko, budowali fortyfikacje. To ich bogactwa po zawieruchach dziejowych były napędem do kolejnego rozruchu gospodarki. To dzięki odbudowie majątków wielkich, maluczkim żyło się lepiej. Nie było bogatszego chłopa w europie niż chłop polski przed potopem szwedzkim. Ci zaś złupili nas do cna. Reanimacja gospodarki trwała dziesiątki lat. Niektóre związki handlowe były nie do odbudowania, a jednak Polska się podniosła. Potem dobrobyt zepsuł nam rządzących, ale to już inna bajka.

      Usuń