Nie będzie dziś wypadu w miejsca pamięci.
Po pierwsze, "dopiero co" poświęcaliśmy swój czas krewnym, przodkom i bohaterom zapalając na ich grobach znicze.
Po drugie: aura dziś prawdziwie jesienna nie zachęca do spacerów.
Po trzecie najmłodsze dziecię było uprzejme zejść na pogranicze choróbska kaszląc dorodnie.
Dzisiejszy dzień jest doskonały do czytania blogów i oglądania zdjęć i ciekawostek z różnych stron świata.
Pod oczy podeszły mi zdjęcia ze skansenów ukazujących codzienne życie chłopów.
Te zaś uruchomiły w mojej głowie rozważania o czasach minionych i
współczesnych.
Objawił mi się pozór bogactwa współczesnego i nieprawdziwość ubóstwa dawnego życia, które często fałszywie wyłania się z obrazów dawnych chałup.
Niejeden dzisiejszy blok mieści w sobie całą wieś, a może nawet kilka, a pozorna wygoda i luksus (ciepło i bieżąca woda) okupione są nadal ciasnotą mieszkania i monotonią otoczenia.
Chałupki dawne są maleńkie, niektóre z jedną izbą, niektóre z dwoma –
w tym jedną paradną. Zagrody jednak wyposażone są w potrzebne zaplecze: stodoły, spichrze, komory, piwniczki, spiżarnie i stryszki. Do tego dochodzą pomieszczenia dla zwierząt.
Mieszkania w bloku: ciupeńka
kuchnia i maleńkie pokoiki, brak miejsca na zapasy i magazynowanie. Zwykłe suszenie prania bywa problemem.
Łóżka zaścielone puchatymi pierzynami i poduchami; niektóre
rzeźbione, niektóre bardzo proste.
Tapczany z kołdrą z supermarketu.
Wszystko proste i funkcjonalne.
Obok łóżka skrzynia, w kącie żerdź – do przewieszania ubrań.
Szafy pojawiają się rzadko.
Pokoje z meblami z płyty w
okleinie
Ubrania codzienne lniane i ze zgrzebnej wełny. Wełniane
chusty i swetry na chłody. Grube sukno na cieplejsze kapoty.
Szafy z dżinsami i bawełnianymi
podkoszulkami, polarowe okrycie na chłody i ocieplane kurtki na zimę.
Buty własnej roboty drewniane, słomiane, z łyka . Skórzane od
święta, a tylko u bogatych szewskiej roboty. Buty, które się szanuje i często
przekazuje młodszym.
Buty z seryjnej produkcji, u
bogatszych markowe. Buty robione przez
szewca? - za dużo zachodu i cena, która pozwala na taki zakup tylko kilka razy
w życiu. Niewielu się na takie zdecyduje.
Kożuszki na zimniejszy czas – proste bezrękawniki do pracy, z
haftem i wykładanym kożuchem na święto.
Na zimno – tania kurtka z ociepliną lub
sztuczne futerko.
Stroje paradne kolorowe, haftowane, obszywane paciorkami, z
lepszych tkanin: bielonych, farbowanych, fabrycznych, „kramnych”, czyli po
prostu „kupnych”.
Od święta takie same ubrania –
tylko nowsze lub lepszego producenta. Na wielkie uroczystości – garnitur i
sukienka, które nie mają racji bytu w zwykłym życiu
Na ścianach święte obrazy, krucyfiksy, czasami w połączeniu z
polskim orłem w koronie, makatki i kilimy. Za obrazami bibułkowe kwiaty, pod sufitem barwne "pająki", wycinanki na sianach lub w oknach, ozdoby haftowane i koronkowe.
Dziś mamy na ścianach reprodukcje, grafiki, olejne bohomazy otrzymane w prezencie, lub po prostu puste ściany. Nie uświadczymy dziś ozdób zrobionych własnymi rękami, mimo, że czasu mielibyśmy więcej niż miewano niegdyś. Czas pożera dziś telewizja, a ozdoby własne są "obciachem" - nie mieszczą się w konwencji.
W kuchni wielkie piece, prosty stół, ławy, stołki, krzesła
własnej roboty. Kilka garnków, gliniane misy i kubki. Ozdobne talerze
wystawione na kredensie lub specjalnej półce. Sprzęty potrzebne do codziennej
pracy i zabezpieczenia bytu całej rodzinie. Rzeźbione kredensy lub szafki.
W kuchni seryjne szafki – nawet
jeżeli to kuchnia robiona „na wymiar” - niewiele się różni od tej składanej z
pojedynczych szafek. Piec seryjny – rzadko z wymyślnymi funkcjami – liczy się
cena.
Kilka sprzętów – mikser, blender.
Na półkach lub ścianach kilka malowanych ceramicznych talerzy, lub misy i szkło
z ikea.
Tylko w bogatych chłopskich domach zdarzają się meble
fornirowane, politurowane – pojedynczo; w izbach paradnych.
Tylko w bogatszych domach
znajdziemy meble z naturalną okleiną lub drewniane.
Wszystko funkcjonalne. Bez zbytku w ilości. Z literatury
wiadomo, że było to absolutne minimum ubrań i sprzętów, które pozwalały na
funkcjonowanie. Biednym brakowało nawet tego.
Patrzymy dziś na tę ogólną skromność podziwiając szczegóły,
wymagające artyzmu i pracowitości. Hafty, koronki, odświętne tkaniny, paciorki,
muszelki, hafty których dziś już nikt nie jest w stanie zrobić. (pojedyncze osoby
potwierdzają regułę).
Skromne sprzęty, skromne ubrania, proste materiały - wielu
powiedziałoby, że biedne.
Nie to, co dziś.
A jednak, kiedy się zastanowimy... Zmieniły się technologie produkcji, wygląd mebli i sprzętów, ale czy rzeczywiście kondycja ekonomiczna "ludu pracującego" bardzo się zmieniła? Zmieniły się czasy, sposoby produkcji, pańszczyznę zmieniliśmy na podatki i zus. Brak rezerw finansowych - pozostał, jak dawniej. Dalej większość ludzi żyje w wiejskich chatach, tylko tego nie widzi.
W dodatku klasy średniej - jak na lekarstwo. Bogatych zaś - jeszcze mniej. Zresztą różnie te dzisiejsze bogactwa bywają zdobywane i rzadko bywają wykorzystywane pro publico bono.
Patrzę na ogołocone zamki, dwory, kamienice, majątki, które kiedyś były finansowym zapleczem naszego kraju. Ruiny szlacheckich domów, które przetrwały zabory i dwie wojny światowe, a tabliczki opisowe głoszą, że spłonęły w 1945 roku (dzięki wyzwolicielom). Odebrane i zniszczone majątki, a dwory i pałace, które z całą premedytacją rządzących nie miały szans na odbudowę.
Oglądam pozostałości majątków, zamków, dworów odebranych Polsce na wschodzie. Patrzę na ogrom bogactwa, który został nam odebrany, perły architektury, marne resztki sztuki, które nie zostały zniszczone, a nie stanowią nawet procenta tego, co było i na co pracowały całe pokolenia.
Pałac Radziwiłłów w Nieświeżu - jedno z tysięcy świadectw bogactwa i siły.Zastanawiam się nad tym wszystkim i myślę jak bardzo zostaliśmy zubożeni.
Jak straszliwie byliśmy i jesteśmy okradani. Ogryzani do kości.
Jak niszczone są możliwości rozwoju i wykorzystania ludzkich talentów.
Dlaczego nie chcemy widzieć naszej mizerii i tych, którzy nas do tego doprowadzają?
Zastanawiam się dlaczego nasi architekci, projektanci, fizycy, astronomowie, chemicy, lekarze robią kariery poza granicami naszego kraju. Dlaczego nie możemy ludzkiego potencjału wykorzystać do bogacenia Polski?
Dlaczego się na to godzimy ???
Dlaczego nie chcemy widzieć ?