Pilnowanie spalania, dokładanie drewienek jest zajęciem miłym i relaksującym, ale życie czasami gna.
Chyba już kiedyś pisałam o mięsach na zimno, które doskonale zastępują wędliny pełne konserwantów. W sklepach mamy ogromny wybór wędlin, ale dla mnie wszystkie smakują tak samo - chemicznie. W dodatku bardzo szybko robią się paskudne. Wędliny "naturalne", czy też "eko" są za to nieprzyzwoicie drogie - co przy piątce ludzi w domu (3 mężczyzn), z czego najmłodszy jest ciągle jeszcze na etapie rośnięcia i pochłaniania "konia z kopytami" - nie wychodzi na zdrowie portfelowi.
Ponieważ dawno na blogu mnie nie było (rutyna życia nie skłania do wpisów) - postanowiłam tym razem podzielić się swoim sposobem na zdrowe i bardzo smaczne jedzenie.
ŁOPATKA (kulka) LUB SZYNKA DUSZONA
Łopatka wieprzowa lub szynka (mięso) są do dostania w sklepach po kilkanaście złotych z kilogram.
- Ja zwykle biorę zwarty kawałek w wadze około 1 kilograma (może być trochę więcej, lub mniej).
- Wkładam do woreczka i zasypuję solą i przyprawami, wszystko potrząsam, przewracam, pocieram, aż całe mięso, ze wszystkich stron jest pokryte grubą warstwą przyprawy. Sól dodaję do przyprawy. (na kilogram 2-3 łyżeczki)
- Zakręcam woreczek i wkładam na kilka godzin do lodówki.
- Potem wrzucam mięso do brytfanny na rozgrzany tłuszcz (smalec), obsmażam ze wszystkich stron, dodaję kubeczek wody i duszę przynajmniej godzinę. Wodę trzeba uzupełniać, żeby się mięso nie przypaliło.
- Zestawiam garnek z pieca i pozwalam mięsku wystygnąć, dopiero zimne daje się ładnie kroić w plasterki. (ciepłe się kruszy i rozłazi).
MIELONKA W OTOCZCE Z GALARETKI
Dokładnie zmieszać:
- kilogram mielonego mięsa wieprzowego, przyprawy (wg upodobań: sól, papryka, czosnek, pieprz, lub "gotowce" - ja daję marynatę staropolską)
- i 5 - 6 łyżeczek żelatyny w proszku
- zmieszaną mielonkę wkładam do woreczka przeznaczonego do gotowania i do szynkowara, który umieszczam w kąpieli wodnej w większym garnku pełnym wody. Wszystko musi się gotować ponad godzinę.
- Potem szynkowar wyjmuję z gorącej wody i pozwalam całości wystygnąć, po czym wkładam jeszcze wszystko do lodówki.
Kto nie ma szynkowara może włożyć wszystko do dowolnego garnka (byle dość głębokiego) który można umieścić w kąpieli wodnej tak, żeby był zanurzony co najmniej do górnego poziomu mięsa. Jeżeli nie umieścimy mięsa w woreczku - może być problem ze zgrabnym wyjęciem całości z naczynia.
Czas do Wielkanocy minie zapewne bardzo szybko, a wtedy będzie doskonała okazja do zrobienia własnego pasztetu pieczonego.
SMACZNEGO!
świetne...Też jadam w zasadzie tylko domowe wędliny.
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie, też sobie zrobię takie domowe mięsko... :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie...
Bardzo często piekę mięsa, bo na wędliny sklepowe też nie możemy patrzeć. Wszystkie wyglądają podobnie i tak smakują.
OdpowiedzUsuńWykarmić "trzech chłopa" to faktycznie wyzwanie któremu czasami trudno podołać:)
Szynka w Twoim wydaniu wygląda apetycznie.
Pozdrawiam:)
I enjoyed over read your blog post.
OdpowiedzUsuńYour blog have nice information, I got good idea from this amazing blog.
I am always searching like this type blog post. I hope I will see again…
ดูหนังออนไลน์