No właśnie - kto choruje w letnie wakacje? Wydawałoby się, że to niemożliwe, a tu już od tygodnia choruje moja córa. Czy to spoconą, po rowerze, wieczorny wiatr owiał, czy to gwałtowne ochłodzenie zaowocowało przeziębieniem? Od tygodnia wytrzymujemy ataki kaszlu i karmimy tabletkami i syropkami zadanymi przez lekarza.
Tymczasem w poczekalni u pediatry można spotkać inne dzieci i matki zatroskane losem maluchów. Można też posłuchać rozmów, które głównie ostatnio dotyczą ... uczuleń. Nie raz i nie dwa, mając do czynienia z mamami dzieci powyżej 1 roku słuchałam o problemach z uczuleniami. To już zakrawa na plagę. Czyżbyśmy dochodzili do tego, że dziecko bez reakcji alergicznych na cokolwiek jest ewenementem ? Jesteśmy już tak zatruci, że organizm broni się przed wszystkim? Koleżanka lekarka powiedziała, że to nic dziwnego, skoro dzieci dostają jedzenie przetworzone, owoce i warzywa umyte, a same są hodowane w sterylnych warunkach - codziennie kąpane i szorowane. Nie żeby miała coś przeciwko myciu, ale każda przesada jest niewłaściwa. Oprócz niszczenia naturalnej bariery obronnej skóry, bezzasadnie zużywamy hektolitry wody. Kto dziś potrafi oszczędzać wodę ? Kto jeszcze potrafi umyć się dokładnie, od góry do dołu, w jednej misce wody ? Mnie tego mama nauczyła - staram się przekazać taką umiejętność moim dzieciom. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza się przyda. Ale kto jeszcze zwraca na to uwagę...
Na zdjęciu gliniany baranek - wspomnienie zeszłorocznych wakacji, kiedy to wpadła mi w ręce gruda fantastycznej gliny. W wolnych i leniwych chwilach, zapatrzona na stworzenia kręcące się po gospodarstwie, w którym odpoczywałam, ulepiłam kilka zwierzątek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz